Midway – recenzja
Obejrzałam „Midway”. Wiecie, mój gust filmowy jest tragiczny, bo uwielbiam klasyczny, wojenny rozpierdol, przeładowany efektami i patosem. No kocham tak, jak mamusię. Na „Midway” czekałam, jak na okres po 50 dniu cyklu.
Zawiodłam się strasznie
Historia jest przeciekawa. Wojna na Pacyfiku. Kodeks honorowy Japonii vs. amerykańskie wojsko, które potrafi być bardzo „cocky”. Obsada: nie z pierwszych stron, ale znana. Dobra i sprawdzona, jak na przykład Woody Harrelson, Dennis Quaid, Aaron Eckhart. No i najważniejsze! Roland Emmerich za sterami!
Więc na starcie mamy Pearl Harbor. Przypominam: w 2001 roku Michael Bay stworzył przecudny film z rozkosznym rozpierdolem wojennym. Ten film powinni pokazywać wszystkim reżyserom, którzy chcą bawić się w kino wojenne. Stary, jeśli nie potrafisz w taką akcję, takie efekty, a całość opierasz tylko o przeżycia wewnętrzne bohatera, to zapraszamy do Polski, tu się kręci tylko takie filmy wojenne. W każdym innym przypadku – musi być napalm.
Plus to pokazanie wojny na Pacyfiku
Wracając do „Midway”. Jedynym, niewątpliwym plusem tego filmnu jest to, że odkurzył historię wojny na Pacyfiku, która tak bardzo zagrażała Stanom Zjednoczonym. Przez długi czas, gdy Europę z jednej strony pruł Hitler, a z drugiej Stalin, zaś w Azji ginęły setki tysięcy Chińczyków, Stany myślały, że są wolne od jakichkolwiek działań. Cios Japonii był celny, bolesny, skuteczny. A walka na morzu wymagała wielu zagrywek taktycznych i strategicznych. Bombowce, lotniskowce, samoloty, łodzie podwodne. Miliony ton ropy, „analogowe” mapy, taktyka z dwóch stron, szyfry, radary. Dlaczego oni tak totalnie spieprzyli ten film?
Ładny chłopiec dla nastolatek
„Dunkierka” była przerażająco naturalistyczna, zima, ciężka. Tu jest wszystko groteskowe. Jeśli wyobrażacie sobie amerykański patos na maksa, to w przypadku „Midway” należy podnieść to do kwadratu. Zresztą, oglądając ten film ciągle gdzieś tam uśmiechałam się (ironicznie), bo twórcy najpewniej uznali, że skoro tam do kin nastoletnie widzki przyciągnął Harry Styles, to tu też trzeba kogoś podobnego zatrudnić i oto jest on, Nick Jonas.
Midway – recenzja. Podsumowanie
To film popcornowy. Ubolewam, jako fanka kina historyczo-wojennego. Ale ten film jest beznadziejny, co łamie mi serduszko. Idę po raz 8751 w tym roku obejrzeć „Pearl Harbor”.