ON:
Robert Ludlum napisał jedną z najfajniejszych książek sensacyjnych, jakie kiedykolwiek miałem okazję czytać. Kilka lat temu dostaliśmy „The Ultimate Bourne Collection”, fantastyczną trylogię filmową z Mattem Damonem w roli Jasona Bourna. Uważam, że jest to jeden z najlepszych filmów sensacyjnych ostatnich lat, ale o tym będzie można przeczytać w innym wpisie. Dopełnieniem całości jest gra “The Bourne Conspiracy”. Gra akcji wydana w 2008 roku przez Sierre. Jak i w przypadku książek i filmów, tak i tutaj mamy multum akcji z agentem Jasonem w roli głównej.
Gra łączy wątek filmowy i książkowy (Tożsamość Bourne’a), dodaje też troszkę swoich małych smaczków, które mają dopełnić świat wykreowany przez Ludluma. Zaczynamy od zamachu na Wambosiego, który jest swego rodzaju samowolką „Agencji”, będziemy mieli także okazję uciekać przed policją w Paryżu, dać w pysk Castelowi, dobrać się do skóry Profesorowi. Będziemy mieli okazję przeżyć to, co Jason w filmach, tyle że jego życie będzie zależało tylko od nas, gdyż jeden nieudany atak może się skończyć naszą śmiercią. I tu od razu przechodzę do poziomów trudności. Jest ich trzy Trainee, Agent i Assassin. Pierwszy oraz drugi nie sprawią kłopotu, nawet tym casualowym graczom, ale ostatni potrafi w kilku miejscach być wyzwaniem. Jednym z nich na pewno będzie walka z Profesorem w palącej się stodole. Dodatkowo problemem jest bardzo wolno regenerujące się zdrowie naszego agenta. Sposobem na przejście gry w tym trybie to dużo cierpliwości, ściąganie przeciwników na odległość i korzystanie z osłon.
Ponieważ mamy do czynienia z grą akcji, jak powiedziała Papi lookając mi przez ramię – bardzo filmową, nie spodziewajmy się tutaj rozwoju postaci jak w Alpha Protocol. Bourne ma tylko dwa ciosy, przypisanie do klawiszy X i Y, które w różnych kombinacjach tworzą combo, ale też jest ono raczej biedne. Fajnym zaś pomysłem jest pozom adrenaliny, który po jego uzupełnieniu może posłużyć nam do szybkiej likwidacji wrogów. Maksymalnie możemy jednorazowo wyeliminować trzeć przeciwników (w walce wręcz lub podczas walki strzeleckiej), wtedy akcja zwalnia, a nasze ciosy lub pociski niosą natychmiastową śmierć. Wygląda to dość efektownie, ale nie spodziewajmy się krytyków jak w Falloucie 3.
Z The Bourne Conspiracy jest tak. Z jednej strony to gra na licencji, dzięki czemu mamy znaną nam historię, niestety prawdopodobnie koszty nie pozwoliły wykorzystać twarzy oraz głosów osób znanych nam z filmu, ale nie przeszkadza to wcale w grze. Po drugie, w tą grę, mimo wielu błędów oraz sztywnych animacji postaci, gra się całkiem dobrze. Nie należy oczekiwać od niej fajerwerków graficznych, czy jakiejś dodatkowej głębi w scenariuszu. Pamiętajcie, to historia agenta, który chce żyć normalnie, w tym celu musi obić trochę pysków i zastraszyć swoje dotychczasowe szefostwo. Lokacje są liniowe, wrogowie się powtarzają, możemy zginąć zastrzeleni przez ścianę, ale to i tak nie przeszkadza na spędzenie przy niej miłych 10-12 godzin.
Uważam, że warto. Weźcie pod uwagę także to, że można tą grę kupić teraz za około 30 zł.