ONA:

To, że należymy do gatunku ludzkiego, wcale nie jest powodem do dumy. Człowiek jest istotą tak skrajnie genialną i felerną, i jednocześnie tak bardzo wahającą się w tych cechach, że nigdy nie wiemy co drzemie w kimś. Co drzemie w nas. Zdecydowanie, jakbym mogła wybrać, wolałabym być psem…

Kolejna rzecz: w żadnych innych warunkach nie można lepiej zaobserwować mechanizmu działania plotki, jak w małych, ograniczonych liczebnie środowiskach. Wystarczy coś puścić w obieg, nie weryfikując prawdy, a potem niech się dzieje co chce. I teraz tak: należy połączyć to, co napisałam we wstępie o tym jak nikczemną jednostką życiową jest człowiek, razem z tym, co dodałam o plotce i mamy praktycznie pełny obraz filmu Thomasa Vinterberga, o którym ostatnio mówili wszyscy, a z którym ja zakończyłam mój urlop. Nie ma co – wybrałam sobie cholernie ciężki kaliber…

Wszystko dzieje się w małej mieścinie gdzieś w Skandynawii. Naszym głównym bohaterem jest Lucas (Mads Mikkelsen), który jest nauczycielem i który pracuje w przedszkolu. Jak to w takich Odbytkowach bywa – wszyscy znają wszystkich, żyją razem w jednej społeczności i raczej nie ma szans, żeby coś przed resztą ukryć. Lucas jest już po rozwodzie, jego jedyny syn mieszka z matką, ale walczy o niego nieustannie. W wolnych chwilach razem z innymi mężczyznami oddaje się przyjemności polowania, a potem jedzą, piją, śmieją się – jest prawie fajnie. Poznajemy go gdy właśnie zaczął wychodzić na prostą. W społeczności jest lubiany, w pracy też. W jego życiu pojawiła się nowa kobieta i całkiem możliwe, że coś z tego wyjdzie. A – i ma zamieszkać z nim jego syn. Perfekcyjnie? Cóż, to w końcu dramat, więc coś kiedyś musi się zepsuć. Tym razem ogniskiem zapalnym jest mała, urocza blondynka – Klara, która pewnego dnia puszcza w przedszkolu informację, że widziała „siusiaka” od pana nauczyciela, a potem lawina już pędzi. Podczas tragicznej rozmowy z psychologiem, Klara „wyjawia”, że pan nauczyciel obnażył się przy niej (swoją drogą – nie wiem jakie „procedury” mają w tym państwie, jeśli chodzi o takie rozmowy, ale ta była książkową pozycją „Jak nie dochodzić prawdy” w przypadku takiego oskarżenia). Zaczyna się zabawa. Nagonka na nauczyciela zaczyna się dość nieśmiało, ale potem rusza z morderczym tempem lawiny… I nic więcej nie mogę napisać, bo to, co najlepsze w tym filmie to to, że do samego końca trzyma nas za gardło…

„Polowanie” zaiste rewelacyjne jest. Dramat, który w swej surowości sprawia, że zaczynamy płycej oddychać i nie tracimy czasu na mruganie. Urzeka w nim wszystko: od tego jak genialnie poprowadzona jest historia, po ubogość dialogów, miejsc, nawet muzyki, by zostawić nas sam na sam z obrazem i ciszą, z genialną rolą Mikkelsena i historią, która jest zupełnie inna od tych sztampowych, pt. molestowanie seksualne dzieci. Nienawidzę takich historii. Jestem totalnie świadoma tego, jak wielu popierdoleńców chodzi po tej ziemi, niemniej miałam ochotę popchnąć tą małą, by ta spadła ze schodów… Mój „spokój” mniej więcej od połowy filmu przerodził się w „irytację”, ale ciągle zastanawiałam się, a co, gdy faktycznie okaże się, że nasz nauczyciel wcale nie jest taki dobry? Albo gdy lincz mieszkańców zakończy się tragedią? Przeżywałam. Teraz wiem, że co najmniej kilku osobom podam ten tytuł „do koniecznego obejrzenia”, bo warto. Jest perfekcyjny! Jeśli Wam też się spodoba, polecajcie go, ale nie zdradzajcie zbyt wiele z fabuły. Moim zdaniem kluczem do sukcesu jest właśnie to, że do końca nie wiemy ile w tym kłamstewku było prawdy i ile pomyłki było w tym (samo)sądzie…

ON:

O „Polowaniu” Thomasa Vinterberga z bardzo dobrą kreacją Madsa Mikkelsena, nasłuchałem się bardzo wielu pozytywnych recenzji. Dramaty nie są moim ulubionym gatunkiem, wolę kino bardziej rozrywkowe. Czasem jednak głosy, które docierają do mnie z lewa i z prawa, przekonują mnie do zmierzenia się z tym ciężkim gatunkiem.

Duński film jest spokojną opowieścią o ludzkich enklawach, małych mieścinach, które gdy stają w obliczu zagrożenia lub wroga, nie potrafią sobie z nim poradzić. Lucas jest opiekunem w przedszkolu. Z rozmów ze znajomymi i pracownikami placówki dowiemy się, że rozstał się z żoną, z którą ma nastoletniego syna. Teraz mieszaka sam w wielkim domu. Towarzystwa dotrzymuje mu psiak, wierny towarzysz niedoli, która spotka go już za kilka dni. Bohater jest postacią ciepłą, nawet czasami wydaje się trochę niezdarny. Od początku zyskuje naszą sympatię. Do przedszkola, w którym pracuje Lucas, uczęszcza Klara, córka jego najlepszego kumpla Theo. Dziewczynka jest trochę nieśmiała i ma dość wybujałą fantazję. Dnia pewnego oznajmia jednej z opiekunek, że widziała „twardego jak kij siusiaka Lucasa”. W tej chwili w ruch zostaje puszczona machina, która rozniesie w drobny mak życie bohatera. Nikt nie zwraca uwagi na jego zaprzeczenia i próby ratowania swojej osoby, święte stało się słowo małej dziewczynki, która nawet sama dobrze nie wiedziała do czego doprowadziła. Jej konfrontacja z psychologiem jest jednostronna, a w jej usta wkłada się słowa opisujące wydarzenia, które nigdy nie miały miejsca. Lucas staje się społecznym wyrzutkiem, zwyrodnialcem i bestią. Kolejne osoby odwracają się od niego, traci pracę i dobre imię . Pod wpływem nacisków i samonakręcania się kolejnych rodzin, opiekun dowiaduje się, że molestował więcej dzieci, co ciekawe – wszystkie podają identyczne szczegóły dotyczące tych zbrodni. Te fakty nie zmieniają nastawienia mieszkańców w stosunku do Lucasa, wręcz przeciwnie – kamieniami wybija mu się okna w mieszkaniu, w sklepie nie chcą sprzedać mu zakupów, nawet w kościele, podczas pasterki ludzie krzywo na niego patrzą. Dlaczego? Przez jedną gówniarę, którą rodzice bezstresowo wychowali.

„Polowanie” to tytuł dwuznaczny. Z jednej strony przewija się motyw polowania na jelenie, powiązany on jest z dorastaniem nastoletniego syna Lucasa, z drugiej strony symbolicznie przeprowadzane jest na osobie opiekuna. Nagonka i ataki doprowadzają do wewnętrznej śmierci bohatera. Film jest bardzo spokojny i senny, ale nie oznacza to, że zaśniemy podczas seansu. Pomimo powolnej narracji cały czas zmuszeni jesteśmy skupiać się na tym, co dzieje się na ekranie, a szczególnie na dialogach, będący kwintesencją tego dzieła. Naprawdę przejmujące i prawdziwe kino.

Ta historia mogłaby zdarzyć się naprawdę  i tylko wyczekiwałem napisu na końcu filmu, który poinformowałby nas o tym, że opowieść oparto na faktach.