ON:

Flashback, Bermuda Syndrome i Blackthorne to kilka z tytułów, po zagraniu w które inaczej zacząłem patrzeć na platformówki. Na tej liście oczywiście nie może zabraknąć Another World. Klasyki samej w sobie. Gry kultowej i wyjątkowej. I pomyśleć, że mamy dwudziestą rocznicę wydania tego tytułu i kupuje go ponad milion graczy. Uwielbiam takie logiczne platformówki, które wymagają główkowania oraz zręczności.

Jestem także fanem komiksu oraz opowieści o młodym reporterze TinTinie. Historie opisane w tej rysunkowej historii mimo, że są stylizowane jak dla dzieci, to świetnie potrafiły opisać sytuacje polityczną we współczesnym świecie. Wszystko jednak z odpowiednią dawką humoru, bez zbędnej przemocy. To już kultowy komiks który sprzedał się w ponad 200 mln egzemplarzy. TinTin to towar eksportowy Belgii, dla nich to takie dzieło jak nasza Katedra Bagińskiego czy Wiedzmin od CDP RED. Dzięki temu sam Stieven Spielberg w 2011 roku uraczył nas animowanymi pełnometrażowymi przygodami bohatera. Była to ślicznie zrealizowana bajka, która tak naprawdę skierowana była do wielbicieli komiksu.

Wiadomo, jak pojawia się film, to prędzej czy później pojawi się gra komputerowa na licencji kinowego obrazu. Nie trzeba było czekać długo, aby w 2011 roku na rynku pojawiła się platformówka wydana przez Ubisoft. Nie oczekujmy od niej niczego więcej niż gry luźno powiązanej z filmem. W menu znajdziemy 3 tryby rozgrywki:

 – historia jak w filmie, czyli kampania dla jednego gracza, tworząca całość i opowiadająca historię skarbu z zatopionego statku. Przez większość czasu, widzimy naszego bohatera z boku, przemieszczamy się raz w prawo raz w lewo, unikając pułapek i zbirów. Od czasu do czasu czeka nas jakaś zagadka, którą można rozwiązać w kilkanaście sekund. Taka po prostu historyjka, ale ma coś w sobie i daje dużo frajdy. Kilka etapów jest czysto zręcznościowych – są to między innymi pościg na motocyklach, czy ucieczka samolotem poprzez kaniony. Wtedy kamera umiejscawia się za naszymi plecami, a my możemy manewrować naszymi bohaterami praktycznie w pełnym 3D;

– kolejny tryb to co-operacja. Co ciekawe, można rozegrać ją samemu (zmieniając postacie jednym z klawiszy pada) lub po prostu grając w dwie osoby. Mamy tutaj szereg plansz z wyzwaniami i ukrytymi bonusami, które musimy odszukać. Przechodzenie kolejnych etapów odblokowuje nowe postacie, które dzięki swoim umiejętnościom pozwolą nam dostać się we wcześniej niedostępne miejsca. Jest to dłuższy i bardziej wymagający od kampanii tryb;

– ostatni dostępny rodzaj zabaw to wyzwania. Podzielone na szermierkę, lotnicze i motocyklowe. W każdym możemy zdobyć 4 medale, robimy to poprzez pobijanie czasów i zdobywanie kolejnych punktów. O, taka zabawka, którą można ukończyć w 1,5h

Tintin nie jest złą grą. Ma potencjał, ale nie został on należycie wykorzystany, przez co gra jest jedynie przeciętna. Teraz dostępna na przecenie za 49 zł, jest warta swojej ceny. A, i jeszcze jedno nie dajcie się uwieść chwytowi o obsłudze Kinecta. Można nim tylko kierować podczas etapów z wyzwaniami (i to nie wszystkich) – jeśli szukacie gry wykorzystującej sensor ruchu to na pewno nie będzie dobry wybór.

Tak czy inaczej, za mniej niż 50zł warto.