ON:

Od kilku lat rok w rok Microsoft w okresie wakacyjnym ogłasza „Summer of Arcade”. W ciągu kolejnych letnich tygodni na rynku pojawia się 4-5 nowych tytułów arcade, które są zróżnicowane pod wieloma względami. Gry zaliczają się do różnych gatunków i różna jest także ich cena. W tym roku na XBLA zapowiedziano 4 tytuły, pierwszym z nich jest Brothers: A Tale of Two Sons.

Za tą produkcją stoi szwedzkie Starbreeze Studios, znane między innymi z takich tytułów, jak The Chronicles of Riddick: Escape from Butcher Bay czy The Darkness. Ponieważ zatrudniające około 120 osób studio rzadko zawiodło swoich fanów, gra o dwóch chłopcach musiała pojawić się w mojej kolekcji. Na pewno wpływ na tą decyzję miał dość duży „hype” i „Pamiętniki twórców”, które pojawiały się co jakiś czas w sieci. „Bracia” mieli być grą inną i tą inność widać od samego początku. Produkcja nie jest bowiem zwykłym tytułem, zaliczającym się do gier logicznych, ale to interaktywna animowana opowieść o własnych lękach, poświęceniu, oddaniu, a także gorzka historia o brutalnym dorastaniu. Bajkowa, tajemnicza atmosfera nadaje się bowiem idealnie na takiego rodzaju opowieści. Tyle, że przygoda, w której przyjdzie nam wziąć udział, nie jest dla dzieci. Pomimo tego, że kierujemy poczynaniami dwóch braci – jeden ma kilka, a drugi kilkanaście lat, to fabuła, w jakiej przyjdzie im wziąć udział, jest bardzo dorosła. Jak w prawdziwym życiu, tak samo i w grze, rodzeństwo to przeciwieństwa. Młodszy chłopak to psotnik i przez swoją posturę sam nie będzie wstanie obsługiwać ciężkich dźwigni, ale za to przeciśnie się przez każdą szparę i szczelinę. Po starszym widać już pewne doświadczenie życiowe, inaczej podchodzi on do życia i napotkanych osób, potrafi pływać i pomagać młodszemu bratu dostać się do niedostępnych miejsc. Zapomniałem dodać że młodszy z braci ogromnie lęka się wody. Dlaczego? Wszystko wyjaśnione jest w jednej z pierwszych scen. Twórcy zrezygnowali z jakiegokolwiek znanego ludziom języka. Postacie porozumiewaj się sobie tylko znanymi słowami i zdaniami, a my możemy się tylko domyślać ich znaczenia. Jednak uzupełnienie „mowy” uniwersalnym językiem migowym pozwoli nam zrozumieć sens całej historii. Zaczyna się ona w momencie, gdy bracia dowiadują się, że ich ojciec poważnie się rozchorował. Dowiezienie go do lokalnego znachora to nasze pierwsze zadanie. Na miejscu okazuje się, że życie staruszka może uratować błękitna substancja z magicznego drzewa. Gdzie ono jest? Gdzieś tam poza murami wioski. Tak oto dwóch chłopców zaczyna swoją podróż w nieznane, bo sami nie wiedzą, co czeka ich za rogiem. Trzeba przyznać, że trochę ciekawych rzeczy spotka ich podczas wyprawy. Ciemny las pełen wilków, kopalnie troli, spotkanie z szalonym mechanikiem czy też przeprawa przez pole bitwy usłane ciałami olbrzymów. Każda z lokacji to szereg mniej lub bardziej skomplikowanych zagadek, do rozwiązania których potrzeba współpracy obu chłopaków. Prawy analog oraz triger odpowiada za poruszanie się i akcje młodszego z braci, lewy zaś – starszego. Wielokrotnie będziemy musieli w tym samym czasie wykonać akcje obiema postaciami, co wprowadza do tytułu troszkę elementów zręcznościowych. Jest to lekkie urozmaicenie.

Brothers-A-Tale-of-Two-Sons_marudzenie

Gra Starbreeze jest diabelnie prosta i cholernie krótka. Ukończenie całej przygody zajmuje nam około 2,5-3 godzin, co jest wręcz mistrzowskim wynikiem i pod tym względem przypomina zeszłorocznego „Deadlight”. Szkoda, że nie pokuszono się o coś, co wydłużyłoby rozgrywkę o kolejne minuty lub godziny, bo bez tego po ukończeniu tytułu możemy grę skasować z naszego HDD. To ogromny minus całej produkcji.