ON:
Zbliża się 2:20 co oznacza, ze moja dniówka ma dziś koło 18 godzin i pewnie jeszcze się nie kończy. Po takich dniach, które pokazują, że każda rzecz może się wykrzaczyć, a praca przy projektach to kuchnia pełna niespodzianek – nie mam siły na nic. Kilka godzin temu wspomniałem, że może odpalę Xboxa, ale raczej nie jest to realne. Sił mi starcza ledwo na napisanie tego wpisu.
W takie dni, kiedy mam już totalnie dość, odpalam „Peggle 2”. Ta kontynuacja gry „Peggle” jest niczym innym, jak wiernym odwzorowaniem poprzedniej części, które doczekało się lekkich przeróbek, mających urozmaicić rozgrywkę.
Czym jest „Peggle”? To swoista gra logiczna, polegająca na zbijaniu kolorowych klocków znajdujących się na planszy. Różniące się kolorem elementy znikają po uderzeniu w nie metalową kulką. Kulek mamy kilkanaście i każda, która spadnie na dół planszy i nie zostanie złapana do specjalnego pojemnika – przepada. Rozgrywka na planszy kończy się w momencie, gdy zbijemy wszystkie pomarańczowe klocki lub stracimy wszystkie kulki. Wydaje się to dziecinnie łatwe, jednak jest zupełnie inaczej. Układ klocków jest tak przemyślany, aby wkurzyć nas niemiłosiernie. Część plansz jest wręcz banalna, inne potrafią spowodować rwanie włosów z głowy. Oczywiście, odrobina praktyki zrobi z nas mistrza peggli.
Jak i w poprzedniej, tak i tutaj, mamy kolejne plansze, podczas których towarzyszą nam Pegglemasterzy. Mają oni różne umiejętności, które mają pomóc nam w oczyszczeniu planszy. Aby użyć mocy, należy uderzyć w zielony, losowo pojawiający się na ekranie klocek. Niestety, umiejętności specjalnej możemy użyć tylko dwa razy na planszę. Poza zwykłym levelami pojawiają się w „Peggle 2” pokoje wyzwań, w których należy zrobić jakieś mniej lub bardziej trudne zadanie. Czasami trzeba jedną piłką zniszczyć kilka kafelków, innym razem zebrać odpowiednią liczbę punktów.
Gra ma to do siebie, że nie nudzi i pozwala na świetna zabawę, niezależnie czy gramy 10, czy też 100 minut. To typowy tytuł na odstresowanie po ciężkim dniu. Ładna, kolorowa oprawa, prosta nie wymagająca lat praktyki mechanika i niesamowita grywalność pozwalają odpłynąć w świat kulek i kolorowych klocków. Najlepsze jest to, że najpierw przejdziemy wszystkie plaansze, a później zaczniemy przechodzić je ponownie po to, by wykonywać zadania dodatkowe i zwiększać swoje statystyki. Popcap po raz kolejny pokazuje, że w małych produkcjach czuje się najlepiej. Warto.