ONA:

A long time ago in a galaxy far, far away…

Mam kilka filmów, które lubię bezwarunkowo. Lubię do nich wracać, bo niezależnie od częstości ich oglądania, ciągle mam tą samą gęsią skórkę, ciągle mnie śmieszą i ciągle odkrywam w nich coś innego. Uwielbiam ‘Pulp fiction’, uwielbiam ‘Stalowe magnolie’, uwielbiam ‘Gwiezdne wojny’.

Ba! Kocham całą kulturę związaną z Gwiezdnymi wojnami! Do tego stopnia jestem tym zafascynowana, że poświęciłam tej space operze dwa kawałki mojego ciała. Z jednej strony Szturmowiec, z drugiej Darth Vader (oba w wersji Hello kittkowej, są cudowne!). No ale nie mówimy tu o moich tatuażach (chociaż, może kiedyś pochwalimy się naszymi rysunkami).

Warto było poświęcić kilka wieczorów, żeby na nowo przypomnieć sobie przygody Rycerzy Jedi i całej reszty, szczególnie, że nigdy nie obejrzałam wszystkich 6ciu części praktycznie pod rząd.

‘Star wars’ to kolejny przykład na to, że filmy mogą być jednocześnie mega przewidywalne, ale mimo to całkiem emocjonujące. Bohaterów i wątków jak nam mój umysł było trochę za dużo, czasami musiałam wspierać się wikipedią, żeby to wszystko połapać w całość.

Poza tym, mieliśmy mega polew z bohaterów, bo okazało się, że kilku przypominało naszych znajomych.

Podsumowując!

Ulubiona część: Zemsta Sithów.

Najgorsza część: Mroczne Widmo

Ulubiony bohater ludzki: Han Solo.

Ulubiony bohater nieludzki: R2D2.

Najlepsza walka: Anakin vs. Obi-wan.

Najlepszy fragment muzyczny: Imperial March.

Stare czy nowe: z całym szacunkiem do twórców starych części – nowe urywają zad.

Najbardziej irytująca postać: Anakin (odgapiłam od Dawida!) The boy is dangerous.

Najbardziej do mojego charakteru pasuje do mnie: Darth Vader – niby taki twardziel, a w środku pianka marshmallow.

Najlepszy aktor: ubolewam bardzo, że tylko w jednej części grał Liam Neeson. Podobał mi się też bardzo Ewan McGregor i oczywiście Harrison Ford.

Najgorszy aktor: Jake Lloyd i Hayden Christensen.

I na koniec dodam, że Gwiezdne wojny obejrzeć trzeba.

ON:

Star Warsy pamiętam jeszcze z czasów pirackich VHS-ów w latach 80-tych, kiedy to wraz z rodziną przyszywanego wujka przeżywaliśmy przygody Luka Skywalkera, Hana Solo i rebeliantów walczących o niepodległość Republiki. Star Warsy to bieganie w zerówce z długim kijem zamiast miecza świetlnego i bawienie się w Jedi, to marsz imperialny ustawiony jako dźwięk startu Windowsa na moim pierwszym 486DX2.

Nie jestem fanatykiem serii, nie przebieram się w strój szturmowca i nie popycham na zloty i konwenty, ale raz na kilka lat do serii chętnie wracam. Tym razem do powrotu przekonała mnie Paulina. No i udało się, oglądamy sagę na BR. Jakość obrazu kosmiczna, dźwięk w 5.1 taki, że mama z dołu do nas przychodzi, bo jej się czeskie kryształy z kredenski wysuwają. Jak by na to nie patrzeć inny rodzaj kina, inne doświadczenia.

O sadze SW wiele już napisano i wielu pewnie jeszcze napisze dlatego nie będę się zagłębiał w fabułę. Każdy nawet jeśli nie lubi Science Fiction, Space Oper i kosmicznych klimatów to na pewno o Star Warsach słyszał i przynajmniej pobieżnie wie o co w tym chodzi.

Tak czy inaczej mieliśmy okazję nareszcie looknąć wszystkie części serii i te stare, i te nowe za jednym podejściem. Znaczy rozłożone na kilka dni po sobie, ale bez luk pomiędzy nimi. Co daje zupełnie inne spojrzenie na serie. Najlepsze jest to, że stare części mają po 30 lat nie zestarzały się wcale. No dobra, część efektów trąci już myszką, ale nie ma to znaczenia filmy się bronią. Co lepsze, najnowsze polskie produkcje mogą paść na kolana przed 30 letnim kinem. Klasa, klasa i raz jeszcze klasa.

Star Warsy zobaczyć trzeba, jest to pozycja obowiązkowa. To nie tylko kino, to marka, historia i kultura. Polecamy!

No i na koniec moje podsumowanie (częśc pokrywa się z Pauliny):

Ulubiona część: Zemsta Sithów.

Najgorsza część: Mroczne Widmo

Ulubiony bohater ludzki: Han Solo

Ulubiony bohater nieludzki: R2D2 + 3CPO dla mnie bajeczna para

Najlepsza walka: Anakin vs. Obi-wan. Jak by nie patrzeć choreografia w nowych SW jest po prostu na dużo lepszym poziomie.

Najlepszy fragment muzyczny: Ja chyba jednak muzyczka, którą grają stworki w Mos Eisley

Stare czy nowe: Mimo, że na starych się wychowałem to nowe przemówiły do mnie bardziej.

Najbardziej irytująca postać: Młody Anakin. Kurde, zero gry aktorskiej, sceny podczas wyścigów podów to jakaś klapa.

Najbardziej do mojego charakteru pasuje do mnie: Han Solo – bo jak mówi Paulina też jestem taki łajdak

Najlepszy aktor: Liam Neeson i Harison Ford

Najgorszy aktor: Jake Lloyd i Hayden Christensen zgadzam się z Pauliną