Archistorie – Radosław Gajda, Natalia Szcześniak – recenzja
Jak to jest, że trochę cegieł, zaprawy, trochę rusztowania, drewna, gwoździ – że to wszystko składa się na dom. Na dom, w którym znajdujesz schronienie. W którym dzieje się tak wiele. Który czasem jest zabałaganiony. W którym czasem pachnie cynamonowymi ciastkami, a czasem spalenizną, gdy zapomni się wyłączyć gotujące się ziemniaki. Dom, mieszkanie – cokolwiek. Różne kolory ścian, drzwi, okna. Podłoga. Meble. I czy to ważne, że to ikejka, skoro sprawdzają się?
Ja od zawsze mieszkam w domu. I chyba dlatego, z ogromną fascynacją obserwuję życie w bloku, na dużych blokowiskach. Nigdy nie pracowałam w biurowcu, więc odczuwam jakąś chorą przyjemność z oglądania „biurowego” świata, szczególnie pod wieczór. Kto jeszcze został? Kto się krząta? Czy ktoś w ogóle myśli o tym, że w tej oszklonej wieży tak wiele rzeczy dzieje się każdego dnia?
Mam swoje ukochane miejsce na ziemi. I nie, nie jest to miejscowość, w której mieszkam, a miasto, do którego uciekam. Wiedeń. U schyłku XIX wieku miasto to – o czym zresztą wspominają autorzy książki „Archistorie” – przeszło przebudowę, która sprawiła, że stało się miejscem wyjątkowym i przepięknym. Geometryczna prostota i elegancja. Detale, które zachwycają.
Radosław Gajda i Natalia Szcześniak – autorzy bloga Architecture is a good idea – stworzyli książkę, która w jakiś dziwny sposób – bardzo fascynujący i wciągający, opowiada o czymś, na co na ogół nie zwraca się uwagi.
No dom. Mniej lub bardziej nowoczesny. Czasem klocek, typowy dla np. Śląska. Czasem coś bardziej finezyjnego. Blok. Albo lepiej: całe blokowiska. „Króliczoki” ew. „Betonioki” – jak to mawiał mój dziadek, który z jakąś obsesyjną niechęcią zawsze zerkał na te budynki.
Wiedeń, Warszawa, Oslo. Kopenhaga. Nowy Jork, Paryż, a może niepozorna Brenna? Domy w górach, domy wiejskie. Domy ultra nowoczesne, przepełnione technologią i jej zdobyczami. Domy tradycyjne. Małe, wielkie. Klasyczne i o mocno „dziwnej” formie. Wielkie, strzeliste wieżowce – jak to się wszystko trzyma?! Zamki, które trwają od setek lat. I kamienice. Czy aby zbudowane z kamieni? Czasem nam, noobom, wydaje się, że coś w danym miejscu jest z przypadku. A potem okazuje się, że w architekturze nie ma miejsca na przypadek. Tu dba się o każdy detal, detalik.
„Archistorie” to książka, która sprawia, że chcesz kuć ściany, zrywać podłogi i biegać z farbą. To źródło inspiracji, by mieszkało nam się jeszcze lepiej i wygodniej. To dowód na to, że pasja i marzenia są przepotężne, a wizja potrafi zaskoczyć, gdy stanie się faktem.
Przyjemnie napisana, ciekawa, ucząca czegoś nowego. Zatem: czego chcieć więcej?