Justyna Wydra - Zaniemówienie - recenzja

Justyna Wydra – Zaniemówienie – recenzja

Jak Cię trafi, to trzeba po prostu rozłożyć ręce i poddać się. Nie ma co z tym walczyć. Nie ma co błagać o rozsądek. Nie ma też liczyć na nadzieję, że to minie. Ta prawdziwa nie mija. Ta, która odbiera wszystko i daje wszystko – nie mija. Zostaje na zawsze. Zostaje pod skórą.

Miłość w czasach wojny

Takich historii było od groma. Były prawdziwe mniej lub bardziej, a każdy, kto je opowiadał dalej – coś od siebie dodawał. Miejskie legendy. Półprawdy. O miłości wbrew logice, wbrew sensu, wbrew temu, co przykazuje obyczaj. Miłość wbrew wszystkim, miłość skazana na stygmatyzację.

Śląsk, II Wojna Światowa. One są dwie: bliźniaczki Hilds i Rosa. Dom śląski, śląskie zasady, moralność, śląski punkt widzenia. On jest jeden. Wilhelm. Porucznik Luftwaffe. Nie trzeba zbyt bardzo kombinować, by próbować nakreślić o czym ta książka będzie. A wszystko z dodatkiem mocnej potrzeby definiowania tożsamości, o którą Ślązacy walczą od zawsze, próbując znaleźć dla siebie, swojego języka, tradycji i obyczajów miejsce. Wszystko w klimacie mocni wojennym. Fabuła? Kolejny przykład na to, że najlepsze historie pisze życie. Nawet, jeśli całość zostaje mniej lub bardziej pokolorowana.

Opowieść ze Śląska

„Ja bym tę książkę napisała mimo wszystko po śląsku” – pomyślałam gdzieś w połowie, bo przecież Tychy, tak mocno śląski duch, te typowe śląskie zagrywki. Ale potem przeszło mi przez myśl, że to, że ja znam śląski, to nie znaczy, że bym sobie z nim – tym typowym, hanysowskim, poradziła. Ale to dla mnie największa „wada” – dodałabym więcej śląskości. „Więcej Śląska w Śląsku!” – parafrazujac kultowy cytat z „Poszukiwany, poszukiwana”.

Ale już zostawmy to. Ta książka jest świetna. Jest czytadłem, który przenosi do paskudnych czasów, pokazując, że nawet wtedy w człowieku tliła się ogromna potrzeba kochania i bycia kochanym, znalezienia spokoju, czułości, bezpieczeństwa.

Co prawda nie latają nam nad głowami bombowce, nie kryjemy się w okopach, nasi bliscy nie są rozrywani przez kule, ale pewne potrzeby są po prostu wieczne.

Justyna Wydra wspaniale żongluje tym, co być może wydarzyło się naprawdę, a tym, co dodała od siebie, tworząc powieść, która jest po prostu uniwersalna. Lekka, przyjemna. Nie da się od niej oderwać. To książka na jedną noc. Warto sprawdzić czym jest to tytułowe „Zaniemówienie”.

Tagi: Justyna Wydra – Zaniemówienie – recenzja, książki recenzja, recenzje książek, marudzenie, blog popkulturowy, blog marudzenie, blog recenzencki