ON:

„Ile razy masz ochotę kogoś krytykować, przypomnij sobie, że nie wszyscy mieli takie możliwości jak ty”

Fabuła „Wielkiego Gatsby’ego” osadzona jest latach dwudziestych XX wieku. To czas przemian. Kobiety zaczęły chodzić w krótszych sukienkach, zrzuciły gorsety, a mężczyźni nosili się zaś elegancko, w swoich pięknych, ręcznie szytych garniturach. Oczywiście nie może zabraknąć obowiązkowych kapeluszy na głowach. To czasy prohibicji i porachunków gangsterskich. Książka Fitzgeralda stała się dziełem, które doceniono dopiero po jego śmierci, a młode pokolenie amerykańskich uczniów rok w rok musi poradzić sobie z interpretacją tego utworu podczas zajęć lekcyjnych. Powody takiego stanu rzeczy są dwa. Po pierwsze: F. Scott Fitzgerald napisał powieść językiem bardzo plastycznym i poetyckim, a po drugie – problemy poruszone przez autora są wiecznie żywe i będą pasować do każdej epoki literackiej i każdego pokolenia.Kim jest Jay Gatsby? Tego nie wie nikt, a czytelnik poznaje jego osobę stopniowo. Trochę z ploteczek, czasami z pojedynczych, prawdziwych informacji. „Ktoś kiedyś mówił, że on zabił człowieka”, ale czy jest to prawda? Może inna, zasłyszana podczas przyjęcia w jego domu informacja, jest prawdziwa? „Myślę, że mógł być niemieckim szpiegiem w czasie wojny – słyszałem to od człowieka, który wie o nim wszystko, razem z nim wychował się w Niemczech”. Czytając te słowa, zaczynamy się zastanawiać czy ktokolwiek naprawdę zdaje sobie sprawę z tego, z kim mamy do czynienia? Raczej nie. Postać Gatsby’ego działa na wyobraźnię, a o nim nawet najbogatsza elita Nowego Jorku oraz okolic mówi szeptem, zniżają głosy, bo nigdy nie wiadomo, co może dotrzeć do jego uszu. Z jednej strony ciekawość, z drugiej strach, dwa napędzające się wzajemnie uczucia. Przewracając kolejne strony książki polski czytelnik zada sobie pytanie: „Czy ja tego gdzieś już nie widziałem?”. Pierwszą postacią, jaka przyszła mi na myśl, był Wokulski ze znienawidzonej przez uczniów „Lalki”. Mamy ten sam typ bohatera, człowieka owianego tajemnicą, którego majątku nikt tak naprawdę nie jest w stanie zliczyć, a tym bardziej dowieść jego pochodzenia. Gdy po raz pierwszy spotykamy wraz z Nickiem Corrnay’em osławionego gospodarza tych wyjątkowo bogatych przyjęć, obdarza nas on szczerym uśmiechem, obejmującym cały świat. Jaki więc na prawdę był Jay G.? „(…) elegancki, młody drab, trochę powyżej trzydziestki, mówiący tak nienaturalnie wyszukanym językiem, że był w tym o włos od śmieszności.” W tym też momencie zaczyna się prawdziwa historia, bowiem na scenie pojawia się Daisy Buchanan, kobieta, którą Gatsby wielbił szalenie wiele lat wcześniej. Za kotarą zbudowaną z pięknego domu, książek, ubrań i dzieł sztuki kryje się postać sprzed 5 lat, osoba uboga i samotna, której nie było dane wkupić się w łaski pani Buchanan. Niestety, kobieta nie mogła pozwolić sobie na komfort czekania na „swojego księcia z bajki” i wyszła za Toma B. Jej mąż jest typem cwaniaczka, podwórkowego osiłka, uważającego, że postradał wszelkie rozumy. Gdy kobieta dowiaduje się, że Gatsby chce się z nią spotkać, nie zastanawia się długo nad tym, co powinna zrobić. Rozpoczyna się swoisty romans, czworokąt, a Nick jest jego uważnym obserwatorem. Jako narrator, będąc w samym centrum wydarzeń, bardzo uważnie relacjonuje kolejne sceny. Czytelnik zaczyna się trochę gubić i stara się odkryć prawdę, kto tak naprawdę kryje się za maską Jaya. Gdy podczas przyjęcia wydawało nam się, że wiemy już wszystko, jednak pojawiają się nowe tropy, bardzo łatwo niszczące wszelkie nasze teorie. Z budzącego nasz podziw człowieka, bogacz staje się małym, niepozornym i zagubionym chłopcem. Poprzez dostojne życie i przyjęcia chce udowodnić sobie i całemu otoczeniu, jak wiele jest wart, co sobą reprezentuje. Tyle, że tak naprawdę nie ma u jego boku żadnych bliskich mu osób, nie ma przyjaciół, a jedyna osoba, którą kocha, okazuje się postacią płytką i nudną. Zastanawiamy się czy miłość, jaka pojawiła się jego sercu, była prawdziwa, czy może to chęć udowodnienia sobie i innym, że taki parweniusz i dorobkiewicz (znów na myśl przychodzi mi Lalka) mógł zdobyć tak wiele i rozkochać w sobie kobietę z wyższych sfer. Bohater zatraca się w swoich dążeniach tak, że w pewnym momencie nie potrafi racjonalnie myśleć.

Finał jest taki, że z książki o zepsutym bogaczu, dostajemy utwór o nieszczęśliwym, samotnym człowieku, który oddaje się cały niewartej żadnego uczucia kobiecie. Niszczy swoje życie i skazuje się na klęskę. Fitzgerald w fantastyczny sposób ukazuje dramat społeczeństwa, opanowanego kultem pieniądza i dobrej zabawy. To opowieść o tym, że na salony wchodzi się dzięki dobremu pochodzeniu, a nie wypracowanemu bogactwu. Niezwykły „leniwy” styl autora idealnie oddaje atmosferę tamtego gorącego lata. Narrator Nick Corrnay jest spostrzegawczy i dowcipny. Zachowanie ludzi budzi w nim obrzydzenie, oburza hipokryzja, zakłamanie i egoizm, wszędobylski blichtr i przepych, co bardzo dobrze widać, szczególnie pod sam koniec książki.

„Wielki Gatsby” to dzieło obowiązkowe, tak jak „Buszujący w zbożu” Salingera lub „Lot nad kukułczym gniazdem” Keseya. Książki te należy po prostu przeczytać, należą one do kanonu lektur wybitnych i wyjątkowych. Dla mnie klasyka, która powinna znaleźć się na półce każdego czytelnika.

W naszym kraju książka ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis.