ON:
Dziś będzie o książce, którą jakiś czas temu otrzymałem od autora. Dość długo przeleżała ona w moim czytniku, aż koniec końców postanowiłem się za nią zabrać. Trochę czasu zajęła mi także lektura, ponieważ potraktowałem ją jako umilenie wieczornego chillu przed zaśnięciem.
Mowa o „Marynarce” Mirosława Tomaszewskiego, która z jednej strony jest całkiem przyzwoity dziełem, potrafiącym wciągnąć na kilka godzin, a z drugiej – jego budowa i postacie irytują. Historia znanego ze scenariuszy do polskich seriali autora zaczyna się dość mocnym akcentem, który będzie wstępem do całej opowieści. Właśnie ten serialowy dryg widać w książce najbardziej.
Tak naprawdę podwalinami tej powieści mają być wydarzenia Grudnia ’70, ale nie oczekujcie książki historycznej, to raczej pewne tło. Głównym bohaterem jest 40-to letni punk, Adam, ale znajomi wołają go Smutny. To facet, do którego za cholerę nie potrafiłem się przyzwyczaić. I to jest główna bolączka -postacie, z którymi za diabły się nie możemy identyfikować. Smutny jest takim nieudacznikiem i nihilistą, że nawet ja w okresie największego buntu nie byłem tak blisko dna, jak on. Obok niego pojawi się młoda dziennikarka Nina, która dostanie zlecenie na książkę opisującą tragedię tamtych czasów. Jest tu także biznesmen Karol i jego córka, będąca oczkiem w głowie tatusia – Magda oraz znienawidzony przez Karola kombinator, zięć Witek. Wszystkie te osoby zwiąże wspomniana wcześniej książka.
„Marynarka” jest książkowym serialem telewizyjnym. Każdy rozdział kończy się w „zawieszeniu” – co za tym idzie, mamy trochę niedopowiedzeń i nadal nierozwiązaną zagadkę kryminalną. Oczywiście im bliżej końca, tym jest ona bardziej oczywista. Opisy, miejsca, kadry, są żywcem wyjęte z serialowych ujęć. Autor poza opisem stara się dodać także tło w postaci muzyki, która snuje się gdzieś z drugiego planu. Ma to miejsce w wielu momentach, a najbardziej widoczne jest podczas scen z Adamem i jego pracy w pubie. Umiejscowienie akcji w Trójmieście jest także ciekawym rozwiązaniem, szczególnie dla osób, które z tamtego rejonu pochodzą lub tam mieszkają. Dla przeciętnego „niedzielnego” turysty, duża ilość miejsc nie jest po prostu znana, można wręcz powiedzieć, że jest anonimowa.
Ciężko mi oceniać „Marynarkę”: z jednej strony jest to bardzo poprawnie napisana powieść, z całkiem rozsądnie poprowadzonym wątkiem sensacyjnym, z drugiej postacie występujące w tym dziele są papierowe aż do bólu i co najgorsze – trudno nam się z nimi utożsamiać. Jednak jeśli przebrniecie przez pierwszą część książki, to będziecie mile zaskoczeni, bowiem im dalej, tym lepiej.
Oficjalna strona autora: tomaszewski.edumuz.pl