ON:

Philip K. Dick jest bardzo barwnym pisarzem. Nie było w jego życiu chyba takiej rzeczy, której by nie przeżył, a wiele prywatnych doświadczeń przeniósł na karty swoich powieści. W jego prozie często możemy znaleźć wymieszane ze sobą sytuacje autentyczne i fikcyjne, a zwodzony za nos czytelnik nie do końca będzie mógł połapać się, w którym świece w danej chwili przebywa. Autor tak naprawdę został doceniony dopiero po śmierci, mimo, że jego dzieła wielokrotnie były nominowane do wielu prestiżowych nagród.

Jednym z tytułów, które sięgały po Hugo i Nebulę jest fenomenalne „Płyńcie łzy moje, rzekł policjant”. Pomimo, iż to twarde science-fiction, to pełne jest osobistych odniesień oraz nawiązań do lat 70-tych, w których to ono powstało. Akcja książki została osadzona w 1986 roku, a świat w niej przedstawiony to państwo policyjne, dyktatura, w której czarnoskórzy są na wymarciu, ponieważ Kongres przegłosował ustawę Tidmana o przymusowej sterylizacji. Jest to swego rodzaju zemsta Dicka na czarnoskórych, gdyż jego czwarta żona, podczas powstawania powieści, odeszła z jednym z afroamerykańskich sąsiadów. Wszelkie związki autora z kobietami były dość burzliwe i nie zawsze udane. Odbija się to na kartach „Łez”. To jakby nie patrzeć historia dwóch mężczyzn. W życiu każdego z nich pojawiają się kobiety, które są ważne i mają wpływ na ich losy. Jednym z nich jest Jason Taverner, gwiazda muzyki i telewizji. Dzień w dzień jego show przyciąga do ekranów trzydzieści milionów widzów. Życie, jakie prowadzi, jest huczne i pełne kochanek, ale jedna z nich przyczynia się do jego upadku. Po ranie, jaką mu zadaje, Jason budzi się w szpitalu, tyle, że nic już nie jest takie, jak było przed wypadkiem. W świecie w którym się pojawił, nigdy nie istniał, nie ma jego programu, nie figuruje w policyjnych kartotekach. Mamy do czynienia z iście lynchowską sytuacją, tyle, że pełnometrażowe dzieła reżysera „Głowy do wycierania” zaczęły pojawiać się kilka lat później, bo w 77-mym roku. Taverner zdobywa fałszywe dokumenty i stara się dowiedzieć gdzie tak naprawdę się znajduje i co się stało. Drugą postacią tego dramatu jest tytułowy policjant – Felix Buckman. On także jest postacią na swój sposób barwną i dość specyficzną. Pozostaje w okrytym tajemnicą kazirodczym związku z siostrą bliźniaczką – Alys. To także swoiste nawiązanie do osobistych przeżyć Dicka. Motyw siostry wielokrotnie pojawia się w książkach tego autora. Sam miał siostrę bliźniaczkę, która wraz z nim przedwcześnie się urodziła, lecz zmarła po 2 tygodniach od połogu. Matka Philipa wielokrotnie opowiadała mu o niej, zaś on czuł żal i smutek po stracie tej znanej mu tylko przez okres płodowy osóbki. Przyznawał się, że o śmierć dziewczynki obwiniał matkę, a czasami i siebie. Własny żal powierza książkowemu policjantowi, gdy ten po śmierci Alys roni łzy, które mieszają się z tymi jakie wylał Jon Dowland w szesnastowiecznym wierszu. „Płyńcie łzy moje poprzez smutku knieje! Wygnani na wieki, niechże was opłaczę; Gdzie czarny ptak nocy haniebną pieśń pieje; Tam dni będą pędzić tułacze.” Powieść jest ogromny zbiorem autobiograficznych topików. Wszystko bowiem zaczęło się na początku 1970 roku, gdy Dick po raz pierwszy spróbował meskaliny. Później w jednym z listów do Rogera Zelaznego napisał: „to było absolutnie niezwykłe doświadczenie, poczułem wszechogarniającą miłość i długo nie mogłem przestać płakać”. Pod wpływem meskalu znajduje się znajduje się bohater powieści w jednej z kluczowych scen. Dodatkowo, w liście tym żali się na swoją czwartą żonę, a swój żal przedstawia w postaci przebitego strzałą serca. Ten sam symbol pojawia we “łzach“,  kiedy to rozdarty po stracie siostry Buckman, podaje obcemu czarnoskóremu mężczyźnie kartkę z takim właśnie sercem.

Płyńcie łzy moje…” to książka trudna. Wymieszanie przeżyć autobiograficznych z fikcją literacką i naukową, krążącą wokół postrzegania rzeczywistości, są podstawą do rozważań nad ludzką naturą, miłością i relacjach międzyludzkich. To także rozprawienie się z Ameryką lat 70-tych. Obywatele nie do końca byli świadomi swoich praw, a policja nadużywała nadanych im uprawnień do prywatnej wendetty. Wielokrotnie zwykły człowiek był bezsilny wobec potęgi i racji stróżów prawa. Taki los spotyka Jasona Travernera, gdy odbija się od molocha władzy, a jego przygody przynoszą na myśl „Proces” Kafki.

Na pochwałę zasługuje także rodzimy wydawca serii książek Dicka – Dom Wydawniczy Rebis. Śliczne wydania w twardych oprawach z ilustracjami Wojciecha Siudmaka, wspaniale prezentują się na półce i bardzo wygodnie się je czyta. „Łzy” to lektura obowiązkowa dla każdego fana prozy Dicka, która smakuje tak dobrze jak wysokiej jakości wino.