ON:
Dziś będzie o komedii dla dorosłych, którą tak naprawdę to i starsze nastolatki mogą zobaczyć. Będzie o kanadyjskiej produkcji, która nawet jeśli nie jest wyjątkowo śmieszna, to sprawiła, że film oglądało mi się całkiem dobrze. Możliwe, że powodem tego jest tematyka i dość chamski sposób przekazania stosunków damsko-męskich? Dziś kilka zdań o „Sexie dla opornych”.
To typowa komedia obyczajowa, która w pewnym momencie przeradza się w komedyjkę romantyczną. Ważne jest jednak, że pomimo tej zmiany twórcy zostają wierni sobie i kontynuują rozpoczęte wątki.
Jordan Abrams jest ze swoją ukochaną Rachel od wielu lat. Niby wszystko jest okej, ale ich życie seksualne jest interesujące jak esej o zbożach ozimych. Dochodzi od sytuacji, w której laska po prostu zasypia pod swoim partnerem. Ten poziom seksu nazywamy żałosnym. Brak orgazmów i kilka jego wad doprowadza ją do takiej frustracji, że postanawia rozstać się z Jordanem. Akurat jest dobry czas na chwilę przerwy, bowiem mężczyzna leci do Toronto, aby odwiedzić swojego kumpla – Dandaka. Na początku Jordan jest zdruzgotany, ale ponieważ jego jaja są wielkości główki od zapałek – wszystko bierze za dobrą nutę i stwierdza, że może faktycznie taka chwilowa rozłąka dobrze im zrobi.
W Toronto dzieją się rzeczy dziwne, ale mają się one nijak do tego, co porabia Rachel w chwili, gdy jej faceta nie ma w domu. Dupa pieprzy się jak fretka w każdej z możliwych kombinacji. Gdy jej były siedzi na imprezie i rozpacza – ona jest brana jak Polska podczas zaborów. Najgorsze jest to, że jej chłopak o wszystkim wie, ale boi się coś z tym zrobić. Zdesperowany i zrozpaczony ląduje w barze Go-Go. Tam upija się na umór i trafia bez spodni na dupie do domu jednej z lasek pracujących w lokalu. Rankiem dowiaduje się, że całe szczęście do niczego nie doszło, ale kac moralny pozostał.
Dziewczyna, która dała mu schronienie, zwie się Julia i ma jeden ważny problem – finansowy. Laska zadłużona jest po uszy, ścigają ją banki, wierzyciele i cała masa innych osób. Całe szczęście nasz kolo bez spodni jest księgowym i dobija on targi z babeczką. Deal jest taki: ona wprowadza go w tajniki seksu, pomaga poradzić sobie z nieśmiałością, a co najważniejsze doprowadzi do tego, że Rachel do niego wróci, on zaś pomaga wyjść jej z długów i stanąć na finansowe nogi. Plan wydaje się prosty.
Jak sami widzicie mamy do czynienia ze standardowym i oklepanym scenariuszem, który był już wałkowany wiele razy. Nie wiem jednak co powoduje, że nie będę po tym dziele jechał. Po prostu jest sympatyczne. Żaden to wyjątkowy film, po prostu samo się ogląda.
ONA:
Nie ma recepty na udany w pełni związek. Jedni mówią, że to uczucia są najważniejsze. Inni – że wspólne pasje. Jeszcze inni wyciągają jako argumenty szczerość i oddanie. No i seks. Dlaczego w ogóle umieściłam go na ostatniej pozycji?
O tym jak istotną sferą jest pożądanie i to, jak ludziom w związku seks potrafi psuć wszystko, opowiada – nieco z przymrużeniem oka – film „My awkward sexual adventure”, który jest niestety komedią romantyczną, a to dla mnie najbardziej nużący gatunek filmowy, którego oglądam wyłącznie „z litości” tudzież w okresie PMS.
Jordan (Jonas Chernick) to księgowy – a jakże, przecież musi być stereotypowo, który ma całkiem fajnie poukładane życie. Ma pracę, ma ukochaną, ma kasę – wydawać by się mogło, że ma wszystko i my możemy mu zazdrościć. Tylko jest jeden problem. Jordan jest słaby w łóżku. Jest totalną konserwą, która nie ma ani umiejętności, ani polotu, ani wyobraźni, która się wstydzi wszystkiego i wszystkich. Wszelkie formy współżycia z ukochaną kończą się tak samo: ona zasypia. Ale poza tym, koleś jest uroczy, słodki, opiekuńczy. No tylko to ruchanko… Okazuje się, że Rachel zauważyła „ten” problem i w momencie, kiedy nasz marshmallołowy księgowy wyjął pierścionek i zadał „to” pytanie, ona zerwała z nim z subtelnością godną woskowania głębokiego bikini. Podczas gdy on był zdruzgotany, jego świeżo była laska postanowiła wrócić na szczyt swojego seksualnego życia… I wtedy on poznaje Julię (Emily Hampshire) – striptizerkę, która na zawsze zmieni podejście Jordana do życia, nie tylko seksualnego. Co lepsze – okazuje się, że i księgowa głowa naszego bohatera może się do czegoś przydać, bo nowi znajomi pewne usługi wymienią barterowo. Ładniej tego napisać nie mogłam.
Nie liczcie na to, że ta produkcja jakoś wybitnie Was rozśmieszy, że będziecie kulać się ze śmiechu, bo ona właściwie jest słodko-gorzka. Bo ludzie mają problem z priorytetami, emocjami i związkami, które częściej przypominają gry i układy, niż autentyczne relacje. Film na jedno posiedzenie, można ze dwa razy podnieść kąciki ust i tyle. Nie oglądać w towarzystwie dziewic.