ON:
Muszę przyznać, że XBOX ONE czasem przegrywa z kolekcją gier na XBOX 360 i to na konsoli starej generacji złapałem ostatnio calaka. Całe szczęście odliczanie do nowego roku na rynku gier, wyprzedaże i oferta dla złotych abonamentowiczów pozwoliła mi na zebranie kilku pozycji, które nie są może górnych lotów, ale pozwalają na zabicie wolnego czasu i złapanie prostego calaka. Jednią z nich jest „Nutjitsu”.
Tytuł ten normalnie kosztuje tyle, co dobry hamburger w niezłej burgerowni, ale w ramach promocji można było go kupić w cenie 2 piw. Właśnie cena i prosty calak przekonały mnie do zakupienia tej nieskomplikowanej gierki.
Mamy do czynienia z klonem Pac-Mana, tyle że opowiastka dzieje się w feudalnej Japonii, a nam przyjdzie kierować wiewiórką ninja. Przemieszczając się przez kolejne labirynty, będziemy zbierać orzechy, a dokładniej żołędzie. W tym zadaniu przeszkadzać nam będą lisy, które są czymś na kształt duszków z Pac-Mana. Biegając po labiryncie i unikając niebezpieczeństwa zbieramy punkty doświadczenia, które pozwalają nam na zakup rzeczy w sklepie oraz na odblokowanie kolejnych, bardziej rozbudowanych plansz.
Nasza wiewióra ninja nie jest taka bardzo bezbronna. Zebrane żołędzie przeliczane są na złoto, za które możemy kupić kilka bardzo pomocnych gadżetów. Są nimi: bomby dymne, przyśpieszenie, bomby zamrażające przeciwników i wiele, wiele innych. Pomogą nam one poradzić sobie z kolejnymi wyzwaniami. No właśnie z wyzwaniami. W „Nutjitsu” nie mamy typowej kampanii. Możemy albo grać kolejne misje wybierając poziom trudności zadań na planszy lub po prostu uruchomimy tryb „Przetrwanie”, gdzie musimy jak najdłużej przetrzymać na danej mapie. W ten sposób gra najlepiej sprawdza się w małych dawkach, które trwają kilka do kilkunastu minut. Dzieje się też tak dlatego, że jak zdobędziemy maksymalny level doświadczenia, to nie mamy co już robić i możemy po prostu skasować „Nutjitsu” z naszego dysku.
Graficznie nie ma fajerwerków. To gra „niezależna” – tła, po których się poruszamy, są ręcznie malowane, a animacje naszej wiewiórki i reszty niemilców nie są zabójcze. Podobnie jest ze ścieżką dźwiękową, która po prostu sobie jest.
Z jednej strony to gierka, która na nowej generacji nie ma co robić, z drugiej fajnie, że pojawiają się też tytuły niezależne, potrafiące na dłużej przyciągnąć nas do konsoli. W przypadku „Nutjitsu” nie ma co mówić o dłuższym graniu, bowiem 1000GS możemy zdobyć w 2-3 godziny. Co za tym idzie – to tytuł dla zbieraczy aczków i chyba nikogo innego.