ON:

Każdy fan komiksowych „Baśni” będzie się czuł jak w domu podczas lektury „Grimm City. Wilk!” Jakuba Ćwieka. Świetnie napisana historia nie wnosi zbyt wiele do gatunku NOIR, ale dodatkowe elementy związane z samym światem, w którym dzieje się opowieść powodują, że tę nowinkę warto postawić na swojej półce.

Jeśli chociaż raz spotkaliście się z powieścią lub filmem NOIR, to wiecie na pewno, że będzie trup, zepsute do szpiku kości, skorumpowane miasto, pojawi się nieudacznik, a także piękna kobieta. Śledztwo zaś przeprowadzi zgorzkniały ostatni sprawiedliwy. Ćwiek zebrał te postacie i wrzucił je do Grimm City – miasta, które powstało na ciele olbrzyma. Podobno wykończyli go znani z pisania bajek panowie. Głęboko pod miastem bije jeszcze serce stwora, bije i pompuje gęstą, czarną ciecz będącą paliwem napędowym dla całej metropolii. W metropolii tej znajdziecie postacie z przeróżnych bajek i opowieści, a każda z nich będzie wam kogoś przypominać. Widzicie już podobieństwo z „Baśniami”?

„Grimm City. Wilk!” jest wstępem do nowego cyklu Jakuba Ćwieka. Cyklu, który ma szansę bardzo dobrze chwycić za jaja polskiego czytelnika. Dlaczego? Bo mamy tu bardzo dużo nawiązań do współczesnej popkultury, ale także folkloru mniej lub bardziej znanego. Wszystko wymieszane z iście chandlerowskim klimatem. Mieszanka iście wybuchowa, okazuje się też bardzo smaczna.

A o co w tym wszystkim chodzi? Jest pewien koleś, który na jeden dzień jeździ taksówką w zastępstwie za swojego kumpla. Pod koniec dnia zabiera klientkę odzianą w czerwoną pelerynkę i podwozi ją w wyznaczone miejsce. Tego dnia w kamienicy, którą odwiedza dziewczę, ginie inspektor Wolf. No cóż – śmierć, jakich wiele w tym mieście. Tyle, że po tym zdarzeniu zaczyna się istne polowanie na taksówkarzy, a przerażony zastępca, który tego dnia spotkał dziewczynę w czerwonym kapturze na głowie, zaczyna szukać pomocy na policji. Pamiętajcie jednak, że to skorumpowane i bardzo brudne miasto.

Książkę Jakuba Ćwieka czyta się niesamowicie dobrze. Kolejne strony dosłownie uciekają spod palców, a oczy same gonią po linijkach tekstu. Zagadka, jaką przed nami postawił autor, nie jest wyjątkowo skomplikowana, ale sposób w jaki jest napisania książka, i postacie, jakie przyjdzie nam poznać na kartach tejże historii, są dopieszczone pod każdym względem. Każdy napotkany bohater ma coś do powiedzenia, ma swoje pięć sekund. Osoby, które znają inne książki autora ucieszy to, że wraca on do swoich pisarskich korzeni. Co tu dużo mówić, książkę trzeba po prostu przeczytać.