ON:

Jest wiele książkowych serii, które słusznie zostały zaliczone do kanonu klasyki literatury SF i fantasy. Pośród nich pojawiają się takie cykle jak: „Diuna”, „Fundacja”, „Kroniki Czarnej Kompanii”. To tylko trzy tytuły, które zasługują na zacne miano książek niezwykłych. Gdybym chciał napisać o wszystkie, to pewnie zajęłoby mi to kilka dobrych dni, a może nawet tygodni. Fantastyka ma to do siebie, że cały jej świat kręci się wokół prestiżowych nagród, które wyznaczają trendy i kreują nowe pisarskie „gwiazdy”. W przypadku Rogera Zelaznaego było podobnie, chociaż pierwsza nagroda, jaką otrzymał, nie zrobiła z niego wyjątkowego celebryty.

„Kroniki Amberu” to składający się z dziesięciu tomów cykl, opowiadający o perypetiach młodego księcia Corwina. W Polsce za wznowienie tego dzieła zabrało się wydawnictwo Zysk i s-ka i trzeba przyznać, że zrobiło to fenomenalnie. Dziesięć tomów podzielono na 2 części, w każdej po pięć z nich. Tom pierwszy to „Cykl Corwina”, czyli powieści „Dziewięciu książąt Amberu”, „Karabiny Avalonu”, „Znak jednorożca”, „Ręka Oberona” i „Dworce chaosu”. Wszystkie one składają się na jedną spójną i zamkniętą całość. Tom drugi – „Cykl Merlina” to: „Atuty Zguby”, „Krew Amberu”, „Znak Chaosu”, „Rycerza Cieni” i „Księcia Chaosu” i kontynuuje on opowieść Amberu, ale głównym bohaterem tej historii jest Merlin, syn Corwina. Oba tomy się pięknie wydane, posiadają twardą oprawę z dodatkową, świetnie ilustrowaną obwolutą. Takie Omnibusy wyglądają przepięknie na półce każdego kolekcjonera.

„Kroniki Amberu” to przede wszystkim pierwszoplanowa narracja, która kładzie na łopatki. To także opowieść drogi, która pozwala nam poznawać wykreowany świat wraz z głównym bohaterem. Wieloświat, jaki wyszedł spod ręki Zelaznego nie jest inny, niż by się wydawało. Wszystko dlatego, że „znany nam świat, w którym żyjemy”, jest tylko jednym z odbić Amberu, jedynego i prawdziwego świata. Corwin budzie się w szpitalu lub klinice, ciężko mu to określić. Stara się dojść do tego, kto go tam umieścił i dlaczego, oraz kim tak naprawdę jest. Jego podróż zaczyna się w tym właśnie miejscu, a kolejne, które odwiedzi, będą go zbliżać do rozwiązania tej zagadki. W czasie tripu nasuną się jednak nowe pytania, między innymi dlaczego ktoś chce się go pozbyć. Zelazny jest prawdziwym wirtuozem i prześciga się w kolejnych spiskach i intrygach, które pojawiają się na kartach książki. Wszystko zaś dzieje się w okolicznościach przepełnionych magią, które przeplatają się z naszą codziennością. W świecie Amberu pojawiają się kolejne postacie i o dziwo żadna z nich nie jest nudna. Autor stworzył naprawdę wyjątkowe charaktery, które tylko czekają, aby je poznać. Nie ma tutaj postaci czysto dobrych i na wskroś złych. Każdy może być, tym kim chce i to czytelnik oceni jakie są jego prawdziwe zamiary.

„Kroniki Amberu” czyta się jednym tchem. To książka, która pomimo wielu lat zupełnie się nie zestarzała. Każda jej karta wciąga nas w niesamowity świat, którego może pozazdrościć niejeden twórca. Cała historia trochę przypomina mi serię „Lucyfer” z racji swojego tematu drogi. Chociaż to dwa zupełnie inne dzieła, to na pewnie można znaleźć w nich odrobinę wspólnych elementów.

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać tej książki, to nadróbcie zaległości, bo naprawdę warto.