ON:
Dzisiaj przez kilka godzin nie było prądu. Niby drobnostka, niby coś, co może się wydarzyć każdego dnia, w każdym mieście i o każdej godzinie. Brak prądu uniemożliwia mi prace, tak samo jak wielu innym osobom. Można oczywiście kupić agregat z serii takich, jakie mają np. niektóre szpitale. Służą im po to, by w sytuacji kryzysowej podtrzymać życie pacjentów. Tyle, że jest to ogromny koszt, a z czasem kończy się też paliwo, którym są napędzane. Dziś nie było prądu od samego rana, ale światło dnia pozwoliło mi przeczytać kilka stron książki. Zainstalowana w komputerze bateria pozwoliła na napisanie kilku wierszy tekstu. Jednak po kilku godzinach bez prądu zdajemy sobie sprawę z tego, że nawet jego chwilowy brak może być niekomfortowy i utrudnia naszą egzystencję, a co w sytuacji, kiedy bez prądu zostanie cały kontynent? Na to pytanie stara się odpowiedzieć w książce „Blackout” austriacki pisarz Marc Elsberg.
Na kartach jego powieści pokazany jest najczarniejszy scenariusz. Dnia pewnego dochodzi do „awarii”. W całej Europie następuje przerwa w dostawie prądu. Nie jest to chwilowa usterka, ale coś, co trwa więcej niż kilkanaście godzin. Dostawcy elektryczności staja na głowie, aby rozwiązać problem, ale nikt nie jest w stanie znaleźć przyczyny. Pierwsze kilka godzin bez elektryczności nie wydaje się bardzo trudne. Jest to jednak złudzenie. Brak prądu to brak łączności telefonicznej, internetu, telewizji, radia, to niedziałające dystrybutory paliwa, a co za tym idzie – załamanie komunikacji, brak dostaw żywności, wody i leków. Spirala się nakręca i gdy dochodzi do punktu krytycznego – napompowany balon pęka. Brak dostępu do banków, gotówki i innych środków płatniczych doprowadza do sytuacji, w której rozrasta się czarny rynek i lichwiarstwo. „Człowiek, człowiekowi wilkiem” staje się stwierdzeniem prawdziwym i bardzo dosadnym. Ludzkie odruchy umierają wraz z zagrożeniem własnego życia, poza tym zawsze znajdzie się osoba lub osoby, które chcą wzbogacić się na nieszczęściu bliskich.
W tych okolicznościach przyjdzie nam poznać niejakiego Piero Manzano, byłego hackera, bojownika i anty-państwowca. Mężczyzna zauważa pewną nieprawidłowość w inteligentnym liczniku elektrycznym, który zainstalowany jest między innymi w jego mieszkaniu. Upór i dociekliwość, a także współpraca z dziennikarką CNN oraz Europolem, prowadzą go na trop pewnej grupy terrorystycznej, której zależy na „totalnym zaćmieniu”.
„Blackout” to dość gruba książka, która najpierw powoli się rozpędza, aby następnie gna jak lokomotywa. To dobre czytadło na długie zimowe wieczory takie, jak dzisiejszy.
To tyle na dziś. Teraz idę łapać wodę do garnków, bo na jutro zapowiedziana jest naprawa wodociągów.