ON:

We współczesnej popkulturze biblijna apokalipsa przedstawiana jest na wiele sposobów. Odcinając się od średniowiecznych rycin i podań, od ksiąg i obrazów – współcześni artyści i twórcy wymyślają swoją wersję końca świata. Stało się tak, bowiem sztuka stara się dotykać każdego z aspektów życia, nawet tego duchowego. Człowiek chce wierzyć, że po śmierci czeka na niego coś więcej niż łopata i drewniana skrzynka. Michał Gołkowski ma swoją wizję.

No dobra! Na chuj drążyć temat. Jest koniec świata i kropka. Rozstępują się niebiosa, zastępy anielskie schodzą na ziemię i mają za zadanie dorżnąć tych, którzy łażą po zielonej trawie. Problem jest taki, że logistyka tego przedsięwzięcia nie została zaplanowana zbyt precyzyjnie. Po pierwsze: anioły uzbrojone są w dość prymitywną broń, po drugie: ktoś „na górze” chyba nie policzył ile ludzików chodzi po ziemi. Na dole miało być kilkaset milionów ludzi, a okazało się, że jest kilka miliardów. Na dodatek są oni uzbrojeni i nie zawsze chcą tracić swoje, jakże cenne życie. Problem był jeszcze jeden. Gdzieś zapomniano o sądzie ostatecznym. Bóg się nie pojawił. Anioły radośnie starały się wykonać swoje zadanie, ale szło im po japońsku, czyli „jakotako”. No ale wszystko się rozpierdoliło. Nic nie zadziałało jak należy. Zastępy anielskie starały się stworzyć obozy zagłady, stworzenia pańskie starały się przesłuchać każdego człowieka i wymierzyć mu karę. Problem był taki, że boskie pionki nie rozumiały idei kłamstwa, więc zaczęła się niezła zabawa. Każdy mógł wyłgać się przed skrzydlatą istotą, wystarczyła dobra wymówka, ba – jakakolwiek wymówka. Wszystko się jebło! Na górze znów ktoś pomyślał. Postanowiono powołać do życia Anioły Apokryficzne, stworzone z ludzkiej wyobraźni istoty, które maiły zrozumieć gatunek zamieszkujący Ziemię. Ci jednak nie chcieli sobie brudzić rąk i do pracy przy ściganiu grzeszników zaprzęgnięto innych ludzi. Jednym z nich jest Ezekiel Siódmy – Komornik.

Apokalipsa Gołkowskiego jest karykaturalna, absurdalna, ale i bardzo dobitna. W dość ostry sposób pokazuje ortodoksyjność i jej złe strony. Uwidacznia jak wyznawcy jednej i słusznej religii rozprawiają się z innymi osobami. Wszystko tu się rypło i nie ma miejsca na lizanie się po jajach. Ezekiel Siódmy staje się być w pewien sposób ludzki, jest cyniczny, ale pokazuje, że tęskni za odebraną rodziną, poza tym jego praca jest nasycona niejaką przyzwoitością, czego nie można powiedzieć o innych, którzy wykonują swoje zadnia.

„Komornik” to książka dosadna i krwawa. Niesamowita makabreska, która daje do myślenia, ale także dostarcza dużo rozrywki. Warto traktować ją jako powieść fantastyczną i nie czerwienieć ze złości słysząc, że autor nabija się z Biblii. Warto najpierw przeczytać Gołkowskiego, a dopiero potem wydawać opinie.