Michał Gołkowski - "Moskal" - recenzja

„Moskal” Gołkowskiego to książka brudna, rozkładająca na czynniki pierwsze ludzką chęć posiadania władzy. To powieść, która wciąga, a jej bohatera ciężko jest polubić. Z drugiej jednak strony, co zrobilibyśmy my, gdyby przyszło nam wejść po trupach aż na samą górę? Michał Gołkowski – “Moskal” – recenzja

Rzecz się dzieje pod koniec lat 80-tych. Poznajcie Artura Wiktorowicza, męża Marty, ojca dwójki dorastających już dzieci. Mężczyzna ten zakłada wolne Związki Zawodowe. Zależy mu na poprawie bytu fabryki oraz jej robotników. To człowiek pełen zasad i ideałów, który na pierwszym miejscu stawia dobro innych osób. Pewnego dnia bohater wchodzi w posiadanie zabytkowego pióra, które nabył w dość dziwnych okolicznościach. „Artefakt” ten wydaje się mieć znaczny wpływ na jego życie, gdyż w bardzo krótkim czasie od jego nabycia Artur zaczyna się zmieniać. Wszystkie dotychczasowe zasady trafia szlag. Mężczyzna stawia na głowie swój kodeks, a wspinanie się po szczeblach drabiny społecznej jest jego głównym celem, do którego chce dojść za wszelką cenę, nawet po trupach.

Gołkowski stworzył powieść o antybohaterze i napisał ją językiem chwytliwym, bardzo przystępnym. Kolejne kamienie milowe Artura wydają nam się być jednocześnie zarówno dostępne na wyciągnięcie ręki, jak i bardzo odległe. Wszystko przez jego umiejętności zastraszania ludzi i czerpania z nich tego, czego potrzebuje. Na kreacji osoby głównego bohatera skupia się cała siła autora, przez co trochę zaniedbane są postacie poboczne, ale nie jest to coś, co zabierze nam radość z lektury. Rozkładanie na czynniki pierwsze mrocznej natury człowieka idzie autorowi wyjątkowo dobrze. Brutalna i dość bezpośrednia narracja sprawia, że po lekturze jeszcze trochę rzeczy pozostaje nam w głowie i zmusza nas do myślenia. Artur staje się bowiem pewnego rodzaju ofiarą, która jest pod wpływem nieznanych mocy, jednak ludzie z jego otoczenia sami, bez żadnych nacisków, stają się potworami tylko dlatego, że chcą otrzymać to, co im się podobno należy. Dopełnieniem jest jeszcze dobrze ukazane tło historyczne i społeczne całej opowieści. Przecież „tamte czasy” dosłownie zachęcały nas do tego, aby podpierdolić najbliższych i przyjaciół do aparatu bezpieki. Wiadomo, lepiej niech zabiorą ich, niż nas.

„Moskal” to naprawdę dobra, mocna książka, która pokazuje ludzkie potwory, drzemiące w środku nas.

Michał Gołkowski – “Moskal” – recenzja