ON:
„OKAMI” była chyba jedną z najładniejszych gier na PS2. Zawsze chciałem w nią zagrać, ale nigdy nie miałem takiej okazji. Może dlatego, że byłem właścicielem PSX, a potem już PS3. Patrzyłem z lekką zazdrością na graczy, którzy mogli się bawić przy tej produkcji. Okazało się, że pomimo bardzo wysokich ocen, tytuł okazał się komercyjną porażką, a studio odpowiedzialne za nią po prostu zostało zamknięte. Musiało minąć wiele lat, aby Capcom zdecydował się wydać ten tytuł po raz kolejny. Tym razem w zremasterowanej wersji na konsolę PS3. Nie wiem, czy krok ten przyniesie firmie ogromne zyski, ale dla graczy, szczególnie tych starej daty, to prezent, obok którego nie można przejść obojętnie.
Zacznijmy od tego, że „OKAMI” ma bardzo długie wprowadzenie, którego nie można ominąć. To bite 15 minut, które jest po prostu nudnie i trochę nijakie. Myślę, że na nim odbiło się wielu graczy, którzy od początku oczekiwali czegoś innego, czegoś więcej. Wprowadzenie to może po prostu znudzić i przez to rzucimy grę w kąt. I to chyba największa bolączka tego tytułu. Zbyt szybko zniechęca, przez co wiele osób po prostu nie ma okazji zapoznać się z samym core rozgrywki.
„OKAMI” jest grą zręcznościowo-przygodową, której rozgrywka przypomina trochę gry z serii „Zelda”. Przemieszczamy otwarty świat, znajdujemy wiele przedmiotów, spotykamy postacie, wykonujemy zadania, pokonujemy bosów, zbieramy owoce, łowimy ryby itd., itd. Ilość czynności jest ogromna i co najważniejsze – odpowiednio zbalansowana. Ba, najlepsze z tego wszystkiego, to pędzel, który pomaga nam w całej opowieści. Dlaczego się tam znalazł? Dowiecie się podczas rozgrywki.
Tytuł ten jest tak naprawdę baśnią, bazującą w dużej mierze na wierzeniach japońskich. W dosłownym tłumaczeniu OKAMI znaczy „wielki bóg” lub „wilk”. I to tak naprawdę wilkiem sterujemy podczas całej zabawy – wilkiem, który jest wcieleniem bogini słońca, Amaterasu. Bóstwo zeszło na ziemię, aby uchronić ludzkość od nieszczęścia. Sama historia, to niesamowity majstersztyk. Piękna wielowątkowa opowieść, jest tak samo wciągająca, jak pierwszy zwój japońskiego Kojiki. Naprawdę mistycyzmu jest tutaj ogrom, ale podany on jest w sposób bardzo przystępny.
Kolejna rzecz, na którą należy zwrócić uwagę, to grafika, piękna, malowana, wykonana w technice cal-shadingu, oparta na japońskiej sztuce malarskiej zwanej sumi-e. To, co otrzymujemy, jest naprawdę niesamowite i warte uwagi. To chyba jeden z najbardziej „artystycznych” tytułów, jakie przyszło mi ogrywać.
Gdy pomieszamy wszystkie elementy – otrzymamy tytuł niesamowicie piękny i grywalny, bardzo rozbudowany i wciągający. Aby ukończyć „OKAMI” w stu procentach, potrzebujemy około 120 godzin. To ogrom czasu, a jednak gra się nie nudzi. Gdy załapiemy, o co w tym wszystkim chodzi, jak posługiwać się umiejętnościami, to przyjemność czerpana z gry będzie ogromna.