ONA:

Pierwsze strony książki „Zaufaj mi, jestem Dr Ozzy” były dla mnie ciężkie. Jakoś tak się udało, że wylądowałam w łóżku o takiej porze, w której normalnie jestem jeszcze bardzo na chodzie. Plan był prosty: koc, kołdra, książka. Ozzy. Ty stary draniu. Dobrze, że jesteś. A potem przeczytałam, że Lemmy z Motorhead nie żyje. Lemmy. Ten, który wraz z karaluchami miał przetrwać każdą apokalipsę.

I zalała mnie fala smutku…

Na szczęście czytając cokolwiek, co napisał Osbourne, nie da się zbyt długo smucić. Ten koleś ma poczucie humoru tak wielkie, że mógłby obdzielić nim większość osób na świecie. Jego dystans do wszystkiego, jego cięty żart, jego umiejętność wyciągania bardzo osobliwych wniosków i ogromnym doświadczeniem życiowym sprawia, że ten dziadeczek ma w sobie ogrom „złotych myśli”, którymi dzieli się chętnie. Książka „Zaufaj mi, jestem Dr Ozzy”, to kompendium.

Spoko, dam Wam cytat.

„Drogi Dr. Ozzy!
Ratunku! Przeziębiłem się! Jak migiem wrócić do formy?

Ja (…) stosowałem czarodziejską miksturę, którą nazwałem „Ozzy na gorąco”. Bierzesz kwartę whisky, gotujesz ją na kuchence, dodajesz trochę cytryny – bez cytryny ani rusz – a potem pijesz najszybciej jak się da. Możesz mi wierzyć, że po wypiciu „Ozzy’ego na gorąco” zapomnisz o chorobie, ba, nawet jak się nazywasz!”

I tak przez ponad 300 stron. Z tej książki dowiecie się m.in. jak Ozzy się leczył z różnych dolegliwości, jak bardzo jest hipochondrykiem, jak to się stało, że rzucił dragi i alkohol, a teraz uwielbia popijać herbatkę i ćwiczyć, no i najważniejsze – dlaczego rzucił mięso. Nie, nie zrobił tego ze względów smakowych, moralnych, czy jakichkolwiek innych.

Książka jest przezabawna. Ozzy to petarda – ja w nim uwielbiam dosłownie wszystko. Dodatkowo, ta książka poza całą otoczką typu „Skretyniałe pytanie? Skretyniała odpowiedź” ma też sporo sensu. Nie bez powodu życzymy sobie „Zdrowia i szczęścia”. Ozzy daje na to jeden sprawdzony sposób: chcesz żyć zdrowo? Myśl. Myśl o tym, co Ci pomoże, myśl o tym, co Ci zaszkodzi. Nie wierz w bzdury typu „Pił codziennie, jarał 80 fajek na dobę i żył ponad sto lat”. Ruszaj się. Nawet, jeśli to spacer. Otaczaj się dobrymi ludźmi, a nie pijawkami, którzy ssą Twoją energię i siłę. I chodź do lekarzy.

No, no… Kto by pomyślał, że człowiek, który zagryzł nietoperza, który przebalował 3 dekady swojego życia, który pokazał gołą dupę przed tysiącami fanów pod sceną, może okazać się po prostu mądrym, doświadczonym osobnikiem, który mówi nawet ze sensem. I z dowcipem. Humor i dobre samopoczucie też się sprawdzają.