ON:
Wielokrotnie wspominałem, że uwielbiam Wydawnictwo Rebis, za ich wyjątkowe wydania klasyków. Jednym z nich jest cykl książek Philipa K. Dicka. Wszystkie tomy wydane są w sposób perfekcyjny i ozdobią półkę każdego bibliofila. Całkiem niedawno na półki księgarń trafił „Wariant drugi”, czyli zbiór 27 opowiadań, które powstały na przełomie lat 1952 i 1953. To dość ciekawy okres dla autora. Nie tylko starał się wtedy zaistnieć „na rynku” i przeżyć z gaży pisarza, ale także przyszło mu żyć w okresie, kiedy USA i Rosja trzymały palce nad „czerwonym, atomowym guzikiem”.
„Wariant drugi” jest nierówny. Widać, że Dick pisał masówkę, że dopiero szukał swojego ostatecznego stylu. Daleko było mu jeszcze do jego najlepszych dzieł. Dobrze, że nie udało mu się wbić w główny nurt realistyczny, reprezentowany przez Faulknera. Wydawcy woleli wydawać jego opowieści science-fiction, za które płacili na tyle przyzwoicie, że miał za co żyć. Nie był to jeszcze okres jego niesamowitej fascynacji kolorowymi dropsami, ale ten także nadszedł, było to trochę później.
Wśród opowiadań króluje tytułowy „Wariant drugi”, którego akcja rozgrywa się w dalekiej przyszłości. USA toczy wojnę ze Związkiem Radzieckim. Jednak podczas walk wychodzi na jaw, że głównym przeciwnikiem amerykanów nie są ludzie, lecz inteligentne roboty, które chcą przejąć kontrolę nad ludzkością. Zadaniem maszyn jest zdobycie naszego zaufania, a następnie zdrada i zabójstwo ludzi. Roboty mają kilka modeli. Wariant pierwszy to ranny człowiek, wariantem trzecim jest mały, przerażony chłopiec. Nikt jednak nie wie jaki jest wariant drugi. Finał tego opowiadania jest zaskakujący i naprawdę niesamowity.
Kolejne krótsze i dłuższe opowiadania można podzielić na różne kategorie. Są tutaj formy zahaczające o horror lub thriller. Na przykład opowiadanie o sąsiadce, która potrafi wyssać duszę, a zegarkowa kukułka może zabić. Są pierwsze próby tworzenia rzeczywistości wirtualnej, która powstaje umysłach chorych psychicznie ludzi. Jest trochę o podboju kosmosu oraz o kosmitach, którzy nie zawsze mają przyjazne zamiary. Żadne z opowiadań nie jest jednak tak dobre i przejmujące, jak wspomniany „Wariant drugi”, na bazie, którego swoją drogą nakręcono film w 1995 roku.
Ciekawym jest to, że w prawie każdym opowiadaniu czuć pewien niepokój. W powietrzu wisi poczucie zagłady i zagrożenia. Możliwe, że wszystko przez Zimną Wojnę. W tamtych latach w USA życie wyglądało inaczej. Panika związana z zagrożeniem atomowym, ciągłe doszukiwanie się komunistów wśród bliskich i znajomych, mogły doprowadzić do paranoi nie jedną osobę.
„Wariant drugi” pomimo swojej nierówności, nadal można zaliczyć do klasyki science-fiction, która miała i ma wpływ na kolejne pokolenia twórców. Warto poświęcić temu zbiorowi kilka godzin.
Philipa K. Dick – “Wariant drugi” recenja