ON:

Długo zastanawiałem się jaki tytuł wybrać na ostatnia recenzję w tym tygodniu. I postanowiłem postawić na reedycję, która ma nas przygotować na nadchodzącą premierę. Tak trafiło na trylogię, której grzech nie znać. Chodzi oczywiście o przygody „Ratcheta i Clanka”.

Seria „Ratchet & Clank” ma już kilka lat, ale zremasterowana trylogia, to niesamowicie dobry pomysł na to, aby zapomnieć o najnowszych tytułach i cofnąć się trochę w czasie, a przy okazji zobaczyć jak tworzyło się gry kultowe.

Ratchet to mechanik mieszkający na odległej planecie, a Clank to mały robot – jego przyjaciel. Ich przygody rozpoczęły się w 2002 roku na konsoli PS2. To wtedy po raz pierwszy poznali się i zaprzyjaźnili jak nikt dotychczas. Ich wspólne podróże przepełnione są przygodami, łamigłówkami i emocjami. Te świetnie przygotowane platformówki musiały doczekać się reedycji. Szczególnie, że jej cena w pakiecie jest na tyle niska, że grzechem jest jej nie kupić. Za 40-60 złotych mamy bowiem trzy tytuły, z bardzo ładnie odnowioną grafiką. Dodatkowo gry zaopatrzono w komplet trofeów, więc jest co zbierać. Platyny nie są tu może bardzo trudne, ale wymagają czasu i zaangażowania.

Grając po kolei w każdy z tytułów, zobaczycie jak bardzo zmieniła się seria, jak z platformówki przerodziła się w platformową strzelankę, która wciąga jak diabli. Pewnie wiele osób nawet nie zwraca uwagi na to, kto stoi za tą produkcją. Gdy przyjrzymy się bliżej logotypom pojawiającym się podczas odpalania gry, to zauważymy „Insomniac games”. Wystarczy tylko trochę pogrzebać i okazuje się, że to ta sama ekipa, która zrobiła „Spyro”, „Resistance” i fenomenalne „Sunset Overdrive”, o którym pisałem jakiś czas temu.

To jeden z tych tytułów, które powodują, że znów stajemy się dzieciakami i spędzamy przed konsolą 20-30 godzin tylko po to, aby pozbierać kolejne nakrętki, potrzebne do upgrade’u naszej postaci. Z Ratchetem jest trochę, jak opisywanym kilka dni Sly Cooperem. Odświeżony tytuł nie tylko daje ogromną radość z sentymentalnej podróży, ale pozwala na przypomnienie sobie samych przygód, które są naprawdę klimatyczne, czasami śmieszne, czasem zatrważające. Jest tutaj wszystko, czego szukamy w tego typu produkcjach. Warto dodać jeszcze, że reedycja ma podciągniętą grafikę do HD i na dodatek chodzi w 60 klatkach na sekundę.

Jeśli chcecie pokazać dzieciakom, jak wyglądały gry robione 10 lat temu lub po prostu sami chcecie po raz kolejny pobiegać mechanikiem i jego robotem, to jest to zestaw dla Was.