SOMA - recenzja

SOMA to gra-horror, za która stoi studio znane z „Amnesia” tylko tym razem poza niesamowitym strachem towarzyszyć będzie nam chyba jedna z najlepszych historii, jakie poznamy w grach dużo tu pytań znanych z książek Philipa K. Dicka, a niesamowicie gęsta atmosfera dosłownie przytłacza. Gra miała swoją premierę już jakiś czas temu, pojawiła się na PC oraz PS4, wreszcie nadszedł czas na wersję na konsolę XBOX ONE.

SOMA recenzja

SOMA nie stara się być czymś, czym nie jest, To znaczy, od początku do końca mamy do czynienia z „chodzonym” horrorem, w którym od czasu do czasu musimy rozwiązać prostą zagadkę logiczną, zebrać dzienniki lub inne fragmenty wspomnień, które pozwolą nam całą opowieść z różnych perspektyw.

My sami kierujemy Simonem Jarrettem, który po fatalnym wypadku samochodowym ma możliwość wzięcia w eksperymentalnej terapii. Trafia do ośrodka, gdzie będzie przechodził proces rekonwalescencji. Gdy siada na nietypowym fotelu „terapeutycznym”, to nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego kolejne minuty, będą nieustanną walką o przetrwanie. Dlaczego? Ponieważ kompleks za Chiny nie przypomina tego miejsca, w którym siadał na fotel, poza tym po korytarzach snują się dziwne stworzenia, które czekają na jego życie. Całe szczęście nie jesteśmy sami, na pomoc przychodzi Catherine, która pomaga nam podczas podróży.

SOMA - recenzja1

Całość dopełnia gęsty, naprawdę ciężki klimat. Podwodny kompleks, w którym się znajdujemy pełen jest opuszczonych pomieszczeń, zniszczonych maszyn, ale i ciał. Każde pomieszczenie, każda lokacja, to poczucie niepewności. Wszystko dlatego, że czekamy na niespodziewany atak dziwnych istot. I trzeba przyznać, że to poczucie zaszczucia sprawia, że czasem zimny pot pojawi się nam na plecach, bowiem w ostatniej chwili uda nam się uciec z pola widzenia naszego wroga. Jednak nie będzie tu strachu, do jakiego przyzwyczaiła nas „Amnesia”, tam pieluchy były obowiązkowe, tutaj jest dużo spokojniej. Dodatkowo nowa wersja gry, ta na XBOX ONE posiada SAFE MODE, czyli tryb w którym „potwory” nie są już tak groźne. Ma to na celu przekonać do tytułu osoby, które chcą po prostu cieszyć się niesamowitą historią, a trzeba przyznać, że jest czym. Wcześniejsze porównanie do Dicka nie jest przypadkowe bowiem pytania o otaczającą nas rzeczywistość, o empatię i moralność są tu na porządku dziennym. Kim jesteśmy, co kieruje naszymi wyborami, dlaczego zachowujemy się tak, a nie inaczej.

Gdy dodamy do tego porządną oprawę graficzną oraz minimalistyczną ścieżkę dźwiękową, to mamy dzieło naprawdę bardzo wyjątkowe. SOMA straszy, daje do myślenia i co najważniejsze wciąga. Z grą można spędzić kilka godzin, które na pewno nie są stracone. Jeśli boicie się grać, to skorzystajcie z SAFE MODE, bo naprawdę warto poznać ten tytuł.

Tagi: SOMA – recenzja, recenzje gier, gry recenzje, blog marudzenie, marudzenie, blog popkulturowy, blog recenzencki