ON:
W piątek do naszego „biura” dotarła przesyłka z recenzencką wersją gry „Wiedźmin 3: Dziki Gon”, której oficjalna premiera odbędzie się dzisiejszej nocy. Tytuł ten jest kontynuacją przygód Geralta z Rivii – wiedźmina, awanturnika i kolekcjonera kobiecych serc. Postać tę stworzył wiele lat temu Andrzej Sapkowski, a jego wiedźmińska saga znalazła wielu zwolenników w kraju i za granicą.
Przez weekend pozwoliłem sobie na częściowe tylko „ogranie” dostarczonej nam kopii gry. Z pierwszych informacji wynika, że ukończenie wątku fabularnego wymaga od gracza około 40-50 godzin gry. To bardzo dużo. Wymaksowanie postaci oraz ukończenie wszystkich, nawet najmniejszych questów, to podobno 200 godziny wyjętych z naszego życia. Ja mam za sobą około 1/10 tego czasu, czyli 20 godzin gry.
Postanowiłem napisać recenzję na podstawie tego, co udało mi się zobaczyć do tej pory. Mam za sobą kilka zadań z wątku głównego, a także dużą ilość zadań pobocznych i odkrytego terenu. Wiem, że to tylko promil całej, wielkiej mapy, ale chce opublikować wpis, gdy nadal jestem pod ogromnym wrażeniem, jak dobrze może wyglądać polska produkcja.
Historia opowiedziana w trzecim Wiedźminie, spina w całość opowieści z dwóch poprzednich części. Wszystko zaczyna się od poszukiwań Yennefer oraz Ciri, które w poprzednich częściach nie odegrały praktycznie żadnej roli. Młoda Ciri ścigana jest przez tytułowy Dziki Gon, a powody, dla których się tak dzieje, poznajemy w dalszej części gry. Geralt posunie się daleko, aby odszukać zaginioną dziewczynę. Całe szczęście zerwano z wątkami politycznymi, jako głównym tłem fabularnym. Cieszę się z tego powodu bardzo, bo pomimo tego, że wiedźmińska saga nafaszerowana jest polityką i dworskimi knowaniami, to jednak nie tego oczekuję od tej gry. Podczas rozgrywki dojdziemy do momentu, w którym zostaniemy przepytani, jakie były nasze wybory we wcześniejszej części tej podróży. Podobny zabieg wykorzystano już kiedyś w serii „Mass Effect”. Niestety, dla osób, które nie zagrały w poprzednią cześć, wybory te będą zupełnie niezrozumiałe. Warto, aby looknęły do jakiegoś poradnika i dowiedziały się o co w tym wszystkim chodzi.
Wiedźmiński świat, który wyszedł spod rąk CD Projekt RED, jest wypełniony życiem. Podróżując po drogach i bezdrożach przyjdzie nam zwiedzić lasy, łąki, wzgórza i doliny. Napotkamy opuszczone i zamieszkane jaskinie, będziemy mogli zanurkować w głębokich jeziorach i przetrząsnąć grobowce. Dopełnieniem są wsie, miasta, porty, zatoczki i wiele, wiele innych miejsc. Mapa jest bardzo rozległa i aby zaoszczędzić graczom, trochę czasu twórcy pozaznaczali na niej miejsca, które warte są naszej uwagi. Po mapie możemy poruszać się pieszo, konno oraz skorzystać z szybkiej podróży, możliwej dzięki słupom drogowym.
Jednak najważniejszą częścią wiedźmińskiej przygody są opowieści. To one pozwalają nam poczuć jaki naprawdę jest ten świat. Zadania główne niespodziewanie przechodzą w poboczne, poboczne prowadzą nas do innych, praktycznie nieważnych wątków, które okazują się jednak wyjątkowe i smakowite. Większość zadań prowadzi koniec końców do walki. Czasami z potworem, czasem z bandytą lub dzikim zwierzęciem. Zdarzają się jednak misje, które można zakończyć wybierając odpowiednie opcje dialogowe, a miecz zostawiając w pochwie. Wiele zadań, to krótkie questy, które możemy zdobyć podczas przemierzania szlaków. To, te najprostsze, które budują cały nastrój. Możemy po ich wypełnieniu zdecydować czy chcemy zapłatę, czy może pozwolimy starszej kobiecie zatrzymać kilka złotych monet.
„Wiedźmin 3: Dziki Gon” to gra na wskroś słowiańska. Studio CD Projekt RED postarało się o wyjątkową ilość nawiązań do współczesnej kultury i sztuki. Znane legendy, znane postacie, wyjątkowe problemy, które wydają się nam dziwnie znajome. Bestie i potwory, które znane są z opowiadań i podań pojawiają się tutaj. Czuć też tą prostą siekierkę ostrego humoru, znanego z książek Sapka. Dialogi pomiędzy postaciami, to często niesamowity majstersztyk. Podczas mojej „krótkiej podróży” po świecie wielokrotnie śmiałem się jak głupi, ale także słuchałem z przejęciem historii różnych osób. Jest tutaj coś, czego brak w innych grach – niesamowity klimat. Wczora,j kończąc jedną misję miałem ciary na plecach, pomimo tego, że nie miałem zabijać żadnego potwora – klasa.
Ponieważ walka jest jednym z ważniejszych elementów „Wiedźmina”, warto wspomnieć też o niej. Pojedynki pomiędzy Geraltem a poszczególnymi wrogami nie są może wyjątkowo widowiskowe i ograniczają się do dwóch klawiszy odpowiedzialnych za ciosy. Na całe szczęście pojawia się drzewko rozwoju, które uzupełniamy punktami doświadczenia. Ich odpowiednie uzupełnienie pozwala na zadawanie większych obrażeń, zwiększa moc znaków i żywotność bohatera. Poza tym, mamy możliwość tworzenia ogromnej ilości eliksirów, mikstur, broni, pancerzy, wszystko to pozwoli nam łatwiej poradzić sobie z wrogami. Dodatkowo, możemy przeczytać masę ksiąg, które dają nam ogromną wiedzę o świecie i jego historii.
Pomimo tego, iż gra jest niesamowita, to ma kilka błędów, które trochę psują rozrywkę. Przede wszystkim podczas całej gry dwa razy miałem problem z „sejwami” i dwa razy zawiesiła mi się konsola. Widać też drobne problemy z „kolizjami” szczególnie w przypadku wiedźmińskiego wierzchowca. Jednak myślę, że kolejna łatki naprawią te błędy.
„Wiedźmin 3: Dziki Gon”, to produkcja niesamowita, tytuł, którego nie należy się wstydzić. Po raz kolejny studio RED pokazuje, że wiedzą, jak tworzyć gry na światowym poziomie. Oby więcej takich dzieł pojawiało się na polskim rynku. Jeśli jeszcze nie macie zamówionego własnego egzemplarza, to zróbcie to teraz, bo naprawdę warto.