Mocno mnie ten film wzruszył. Z góry wiedziałam, że tak będzie, ale finalnie uśmiechałam się, beczałam, wycierałam mele i łzy w rękaw, uśmiechałam się dalej. Bo to mądry film o mądrych ludziach, dzieciach, nauczycielach. O mądrych relacjach, które są przy tym szalenie kruche i delikatne. O mądrych wyborach.
Wonder – recenzja
Auggie (Jacob Tremblay) rodzi się z ogromnym problemem zdrowotnym. Ma bardzo zdeformowaną twarz, która sprawia, że chłopiec praktycznie nie ma życia poza domem. Ma kochającą rodzinę, która pomaga mu jak może, która uczy go i zachęca do bycia ciekawym, ale to nie rówieśnicy… To nie relacje kumpelskie. To nie wspólne przygody i kłopoty…
Matka chłopca, Isabel (Julia Roberts) postanawia, że czas pójść do szkoły. I wtedy życie chłopca zaczyna się od nowa. Przy czym nie każdy dzień jest dobry. Większość z nich jest po prostu zła. Bo dzieciaki bywają okrutne, wyrachowane, bezlitosne.
Tylko Auggie, przy całej tragedii związanej ze swoim zdrowiem i wyglądem, okazał się naprawdę silnym chłopakiem. A my, poznając go, poznajemy także losy pozostałych członków rodziny, dzieciaków ze szkoły, nauczycieli. Finalnie: ryczysz i nawet nie wiesz kiedy film się kończy.
Oczywiście, film jest bardzo słodki, bardzo uroczy, ale bez przesady. Są tu sceny zabawne, bardzo wzruszające, także takie motywujące i sprawiające, że chcesz coś zrobić. To film, w którym każdy znajdzie coś mądrego dla siebie. Poza tym, to takie szalenie „popkulturalne” kino, w którym jest fajna muzyka, wiele nawiązań do innych filmów, a bohaterowie są po prostu zwykli i to sprawia, że ogląda się to dzieło w szalenie naturalny sposób.
Twórcy zafundowali nam bardzo wzruszającą opowieść o wyjątkowym dziecku, wyjątkowej rodzinie, ale zrobili to w przyjemny sposób. Pewne prawdy, które tu pokazano, są banalne, ale to sprawia, że serduszko czuje się dobrze, jest mu cieplutko i miło.