Mario Giordano - Ciotka Poldi i sycylijskie lwy - recenzja

Zawsze mi się marzyło, żeby być taką charakterną Włoszką. Trochę zbyt głośną, zbyt charakterną, w nieco za bardzo obcisłej kiecce. I żeby to się nie zmieniało aż do starych lat. Plus oczywiście – sycylijskie dolce vita na całego!

Mario Giordano – Ciotka Poldi i sycylijskie lwy – recenzja

Wyszło jak wyszło i bliżej mi charakterem do powściągliwej Norweżki, ale cóż, może złapię luza w późniejszych latach…

O tych „marzeniach” przypomniała mi Poldi, bohaterka książki Mario Giordano. Poldi jest kobietą, która po sześćdziesiątce porzuca Monachium i ląduje na Sycylii, gdzie wszystko jest gorrrrące! Słońce, plaże, pyszne jedzenie, cudowni mężczyźni… jedynie drinki są zimne. Brzmi jak plan, co nie?

I do tego wszystkiego nasza Poldi zaczyna niebezpiecznie „angażować” się w zaginięcie Valentino, który pomagał jej w domu i ogrodzie.

To miała być ostatnia wyprawa w życiu bohaterki. Po śmierci męża zaczęła „żegnać się” z życiem. Miała tu osiąść i umrzeć w spokoju.

Aaaaa guzik! W życiu Poldi zaczęło się tyle dziać, że szkoda czasu na umieranie! Plus na horyzoncie pojawił się atrakcyjny comissario Montana.

„Ciotka Poldi i sycylijskie lwy” to przykład bardzo lekkiej i szalenie przystępnej książki, która porywa. Nie jest baaaardzo długa i rozwlekła, co czyni ją idealną lekturą po ciężkim dniu albo taką „do podróży”. Książka ma w sobie mnóstwo „werwy”. Jest energiczna, barwna, pełna absurdów i żartów – tak, jak główna bohaterka. Czuć tu włoski klimat, specyficzna narracja, a i sama tajemnica wciąga i porywa.

Poldi przeżywa taką przygodę, o której marzy wiele osób. Młodszych od głównej bohaterki!
Lektura warta polecenia!

Tagi: Mario Giordano – Ciotka Poldi i sycylijskie lwy – recenzja, książki recenzja, recenzje książek, marudzenie, blog popkulturowy, blog marudzenie, blog recenzencki