ONA:

Mia Wallace siedząc w knajpie z Vincentem Vegą w „Pulp Fiction” powiedziała, że po wspólnym milczeniu można poznać kogoś wyjątkowego – wtedy możecie po prostu zamknąć pyski i delektować się ciszą.

Oczywiście, w pełni się zgadzam z tymi słowami. Ale rozszerzyłabym je o to, że tą „wyjątkowość” można poznać też, gdy dwie osoby mają równie mocno SPIERDOLONE poczucie humoru. Jeśli więc macie dość pokręcony gust, a to, co Was śmieszy, innych przyprawia o zażenowanie, to polecam „New Kids Turbo”.

Rzecz się dzieje w pewnym holenderskim miasteczku. Globalny kryzys zbiera coraz większe żniwo, więc kilku młodych kolesi ląduje bez pracy i środków do życia. Każdy z nich ma inteligencję mniej lub bardziej ogarniętego pantofelka, więc nie ma co liczyć na to, że zrobią ze sobą coś pożytecznego, ale…

Co postanawiają? Otóż mają w dupie wszelkie rachunki i opłaty. Zakupy? Paliwo? Jedzenie? Tak, ale oni nie płacą. Po prostu. Prościej się nie da.

I to podejście okazuje się być bardzo… „motywujące” i „inspirujące” dla innych. I tak oto zaczyna się rozpiździel, a film, który okazuje się być skretyniałą komedią, staje się skretyniałą komedią sensacyjną. Jak dla mnie – nie może być lepiej.

Oglądając „New Kids Turbo” trudno próbować powstrzymać się i chociaż raz nie palnąć „Co to kurwa jest?!”, ale spokojnie – to takie ma być. Bohaterowie są tragiczni. Są kompletnymi kretynami, wyglądają tak, że bolą oczy i zachowują się tak, że pęka mózg, ale z jakiegoś dziwnego powodu… nagle zaczęłam im kibicować. Wszystkie dyplomy, fakultety i inne zaświadczenia o tym, że należy się do tej pierdolonej inteligencji, popełniły zbiorowe samobójstwo!

„New Kids Turbo” – obejrzyjcie koniecznie! Tak kretyńsko dobrego filmu nie zobaczyłam, a przyznaję – oglądam tego typu gówienka bardzo często. Umarłam ze śmiechu milion razy. Wszystko mi się trzęsło i rechotałam tak bardzo, że musiałam robić pauzy, bo bym się udusiła albo zapowietrzyła! Polecam skrajnie! Ten film wyrywa z kapci i jest tak abstrakcyjny, tak durny, że w pewnym momencie odmóżdżenie sięga zenitu. I to wcale nie jest wada!

ONA:

Właśnie skończyłem oglądać „New Kids Turbo” i nie wiem czy ten film jest tak bardzo zły, czy też tak bardzo dobry. Ta holenderska komedia przepełniona popierdolonym humorem, w której napierdalają się ze wszystkiego, może zostać zaliczona do gniotów lub dzieł fenomenalnych. Staram się patrzeć na to dzieło z pewnej perspektywy, bowiem to, co otrzymałem, może przyprawić o drgawki!

Obstawiam, że to jeden z tych obrazów, na pomysł którego twórcy wpadli całkiem spontanicznie, podczas pijackiej imprezy ostro wspieranej dymem pochodzącym z leśnego ziela. Potem tylko zebrano kasę i zabrano się za robotę. Główni bohaterowie to debile, kretyni pierwszej wody, którzy po tym jak stracili pracę postanawiają za nic nie płacić. Od pomysłu do czynu niewielki krok, następne wydarzenia doprowadzają do tragedii na wielką skalę. Nie wiem co tu jest bardziej zabawne: policjanci kretyni, bohaterowie debile, społeczeństwo kretynów, czy może po prostu całość, jako karykatura współczesnego, nastawionego na konsumpcjonizm ludu. Wiem jedno: pomimo tego, że film ten jest słaby warsztatowo, to bawiłem się całkiem dobrze, czasem nawet brechtałem ze śmiechu.

Ostrzegam: nie jest to kino dla wrażliwego widza. Przekleństwa, krew, nagie męskie członki, to tylko część tego, co zobaczymy na ekranie.